Problem macochy cz.2
Data: 06.06.2018,
Autor: VeryBadBoy, Źródło: Lol24
... charakterystycznym
uśmiechem.
- Dziękuję bardzo.
- Proszę. - odparła, wracając do swych papierkowych obowiązków.
Dziś już trochę się nachodziła, więc postanowiła skorzystać z windy. Czuła na swoich plecach wzrok odrażającego mężczyzny. Z ulgą wsiadła do kabiny. Wjechała na wskazane przez rejestratorkę piętro. Szła długim, pustym korytarzem, szukając pokoju. Nagle zauważyła przed sobą otwierane drzwi. Wyszła zza nich pielęgniarka. Za nią szedł pan, około trzydziestoletni. W dłoni trzymał plastikowy kubek. Para minęła ją. Słyszała za sobą, jak kobieta zwraca się do niego, gdy zaprowadziła go do innego pomieszczenia.
- W pokoju mam pan filmy, gazety. Po skończeniu proszę się ubrać i wcisnąć guzik. Któraś z nas
przyjdzie i go odbierze.
Darię rozbawiło w duchu to wyraźne podkreślenie, by wpierw się ubrał, a potem wciskał guzik. Czyżby panowie wzywali pielęgniarki przed wykonaniem tej czynności? Być może mieli w tym swój cel. Zganiła siebie zaraz, za te myśli. Stanęła wreszcie pod drzwiami z numerem trzydzieści sześć. Zapukała lekko. Odezwał się kobiecy głos.
- Proszę.
Daria weszła. Pod oknem za biurkiem siedziała blondynka ze spiętymi w kucyk, lekko falowanymi
włosami. W wieku Darii, jak szybko oceniła.
- Dzień dobry, przysyła mnie doktor Maria…
- Tak, tak, wszystko wiem – przerwała jej – Proszę siadać.
Daria usiadła.
- To bardzo nietypowy, rzadki przypadek. Nie sądziłam, że kiedykolwiek z nim się spotkam.
Fascynujące.
Mówiła ...
... podekscytowana. Daria spojrzała na nią trochę obruszona. Beata spostrzegła jej minę i zrozumiała swój wielki nietakt.
- Och, przepraszam panią najmocniej. Mówię tak z perspektywy naukowca, a to przecież uciążliwa, w
skrajnych wypadkach niebezpieczna choroba. Proszę mi wybaczyć.
- Nic...nic nie szkodzi – odpowiedziała, chociaż nadal kuł ją lekki żal z powodu jej zachowania.
- Dobrze, nie ma na co czekać, skoro znam dokładnie sprawę.
Sięgnęła po słuchawkę telefonu. Wcisnęła guzik.
- Pani Zosiu, proszę przynieść pojemniki z nasieniem, które wcześniej oddzielnie odłożyłam.
Tak...dobrze...mhm...więc czekam, dziękuję.
Czekając, Daria widziała, jak lekarkę korci, by o coś zapytać. Widocznie nie chciała jednak popełnić kolejnej gafy. W końcu jednak nie wytrzymała.
- Czytała pani dokumentację medyczną, na temat tej wysypki, prawda?
- Tak, zgadza się.
- To nie moja sprawa, jednak…- zawahała się na moment. - wiem, że nie ma pani męża, ani ogólnie
partnera. Zdaje sobie pani sprawę, czytając dokumenty, że najskuteczniej, najszybciej radzi sobie z tą
wysypką świeże nasienie. Może...ma pani jakiegoś dobrego znajomego, przyjaciela? Przecież to nie
jest wielka przysługa. A dla zdrowego faceta nie powinno to być problemem. A jeśli jest samotny, to
wie pani…, może coś by się z tego urodziło.
Zaśmiała się. Daria zagotowała się w środku. Wiedziała, że się zaczerwieniła. Ze złości, ale i wstydu. Upokorzenia. Bezpośredniość tej kobiety, a wręcz bezczelność ...