Hermiona i Draco cz. IX
Data: 09.11.2019,
Autor: oliviahot17, Źródło: Lol24
... No, może poza niedawnym incydencie, gdzie czarnoskóry Ślizgon na pewno był sam...
- Jeszcze raz ją tak nazwiesz, a przyjebię ci w ten pusty łeb – warknął tamten, groźnie mrużąc oczy. Wargi skrytej za kotarą dziewczyny mimowolnie się uchyliły. W sercu poczuła rozlewające się ciepło i coraz większą tęsknotę. Usłyszała cichy śmiech i brzdęk uderzanego lodu o ściany szklanki.
- Oj Draco, Draco. Kiedy ty zmądrzejesz? Nie widzisz, że ona cię nie chce? Nie zrozum mnie źle. Po prostu nie chcę byś żył obłudną nadzieją.
Draco odwrócił się w stronę przyjaciela i obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
- Tak, bo akurat ty możesz się wypowiadać na te tematy. - rzucił opryskliwie nalewając sobie czystą whiskey. Ostatnio wzmógł się jego nałóg. I palił więcej. Nerwowym ruchem podniósł szklankę do ust i upił spory łyk. Zabini wstał i podszedł do blondyna z cichym westchnieniem.
- Nie, ale mam oczy. Nie mów mi, że nie widziałeś jak migdaliła się z Weasleyem?
- Nie mów mi, że jesteś tak ślepy, żeby nie zauważyć, że prawie rzygała na jego widok?
- Zarzucasz mi brak inteligencji? Oczywiście, że widziałem. Ale nie rozumiesz, że takiego dokonała wyboru, doskonale wiedząc, że tak będzie? Zrezygnowała z ciebie i wybrała tego wypierdka. Ale to już jest tylko jej sprawa. Nam nic do tego.
- Tobie. - syknął znienacka Draco – Tobie nic do tego, Blaise.
Znowu śmiech. Hermiona zdążyła już szczerze znienawidzić tego dźwięku.
- Mogę się założyć, że nic z tego nie będzie. Może nawet ...
... uda mi się spłacić dług, jaki jestem ci winien za poprzedni zakład. Pamiętasz? Nie byłem wstanie sobie wyobrazić ciebie rozmawiającego z tą cnotką niewydymką, a co dopiero zaliczenie. A myślałem, że wygraną mam w kieszeni...
Hermiona skamieniała tak nagle, że nie zauważyła, kiedy przez przypadek obsunęła jej się noga i nie panując nad swoimi ruchami uczepiła się kotary, tym samym wychodząc z ukrycia. Dwie pary oczu w tej samej chwili zwróciło się w jej stronę. Jedna z autentycznym przerażeniem pomieszanym z nagłym przypływem adrenaliny, druga ze zdumieniem, nieco przytępiona przez alkohol. Wszyscy troje stali w milczeniu, przyglądając się sobie nawzajem. Dziewczyna z bólem patrzyła na chłopaka, którego obdarzyła najszerszym uczuciem, czując jak kolejne łzy płyną po jej policzkach.
Nie wytrzymała napięcia. Odwróciła się na pięcie i pognała przed siebie, głucha na wszelkie wołania. Znowu poczuła się jak wtedy, kiedy zmuszona była do patrzenia na obciągającą Parkinson. Nawet nie obchodziła ją wizja kary, która niewątpliwie nastąpiłaby po przyłapaniu jej przez Filcha.
Słyszała za sobą kroki. Ktoś biegł. I wiedziała kto. Ale nie zwalniała. Wręcz przeciwnie, zmuszała się do jeszcze szybszych ruchów, pomimo dzikich protestów jej mięśni i płuc. Byle by jak najszybciej znaleźć się w wierzy. Jak najdalej od tego kłamcy, drania, oszusta, zwykłego dupka... Portret grubej damy był coraz bliżej, tak samo jak goniący ją potwór. O nie! Nie da się złapać. Nie będzie rozmawiać, słuchać, ...