1. Konsternacje cz. III


    Data: 27.11.2019, Kategorie: Klasycznie Autor: valkan, Źródło: Fikumiku

    ... szyję. Słyszę jej oddech i wiem, że ma przymknięte oczy. Napastliwe dłonie wsuwają się pod cienką bluzeczkę i masują piersi. Wiem, że Sylwia nie ma na sobie stanika, więc trącam jej sterczące sutki. Ona cichutko pojękuje, co działa na mnie jeszcze bardziej pobudzająco. Prosi mnie o pieszczoty, a ja nie mogę odmówić. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że moja ukochana siedzi w samych majtkach i dlatego dłoń dociera jeszcze niżej. Natrafiam na jej trójkącik i delikatnie napieram na niego paluszkiem. Sylwia wije się w moich ramionach, poruszam placem szybciej, czując jej narastające podniecenie. Wiem, że trafiłem w doskonały punkt. Przyspieszam jeszcze bardziej, celując w jej owoc kobiecości. Do moich uszu dociera najwspanialsza melodia, melodia ekstazy. Usta mojej ukochanej wyśpiewują niezwykły dźwięk rozkosznego spełnienia. Następnego ranka, wbrew protestom mojej córki, pojechałem do rodzinnego domu Sylwii. Chciałem tylko odnaleźć Wladiego i prosić by dał nam spokój. Droga do jego willi była trudna, ale z pomocą nawigacji trafiłem w punkt docelowy. Zaparkowałem samochód jakieś 500 metrów od domu i ruszyłem piechotą. Sylwia i jej matka miały rację, to było piękne miejsce, a dom był wspaniały. Gdybym nie wiedział, to nigdy w życiu bym nie powiedział jak straszne rzeczy miały tutaj miejsce. Stanąłem przed bramą i teraz mogłem podziwiać dom w całej okazałości. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem przez furtkę. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Cisza. Nie zdziwiło mnie to, bo dom ...
    ... wyglądał na niezamieszkany. Rozejrzałem się dookoła i nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Bez wahania, bezszelestnie wślizgnąłem się do środka. Przekroczyłem wiatrołap i wszedłem do salonu. Pierwsze co wtedy zrozumiałem to, że miałem rację, dom był umeblowany ale niezamieszkany. Drugą informacją dostarczoną do mojego mózgu był obraz postaci siedzącej na sofie z rewolwerem w ręku. Od razu zrozumiałem kto to jest. Wladi. Był dużo starszy niż się domyślałem. Siwe włosy pokrywały mu całą głowę, szerokie bruzdy na twarzy i dłoniach świadczyły o jego wieku. Celował do mnie. - Wiedziałem, że w końcu tu przyjdziesz – powiedział lekko ochrypłym głosem. - Gdzie jest Sylwia? – spytałem. - Też chciałbym to wiedzieć. I wkrótce się dowiem – powiedział z szelmowskim uśmiechem na twarzy. – I wtedy w końcu nauczę ją, że zawsze trzeba słuchać tatusia. - Jak mogłeś to nam zrobić. Nie wystarczy, że już zniszczyłeś jej połowę życia? - Ty nic nie rozumiesz, Przemysławie – moje imię wypowiedział z tak wielką pogardą, że z miejsca znienawidziłem go jeszcze bardziej. – Żona i córka powinny być posłuszne swojemu mężowi i ojcu, muszą zawsze być na zawołanie i spełniać zachcianki. Zaśmiał się , chrapliwym od alkoholu śmiechem. - Twój cynizm jest przerażający – powiedziałem ze złością w głosie. - Ciągle chodzi o to samo – uśmiechnął się Wladi. – Współczucie. To pierdolone współczucie dla tych podstępnych suk. Podszedłem bliżej do sofy, ale Wladi wyżej uniósł broń - Ej, ej, nie tak blisko. - Zostaw nas ...
«12...456...»