"Wyznania Geja"
Data: 14.12.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: GayStoriesPL, Źródło: xHamster
... się to pragnienie miłości ukryte między słowami. Opowieść o "herbatniku" z poprawczaka brzmiała jak prawdziwy poemat o miłości.
Cóż, jeszcze jeden poszukiwacz Absolutu. Tak sobie pomyślałem.
Przełom w jego życiu nastąpił najbanalniej w świecie. Zaczęło się od knajpy. Popijał wtedy dosyć dużo. Chciał zagłuszyć, uśpić te wszystkie rozterki. Wygasić cały ten buzujący płomień w środku. Więc pił i obok niego przy barze jakiś facet, podstarzały elegant, szastał forsą. Towarzyski, wesoły. Pełen rozmachu, hojnie stawiał. Zdawkowa rozmowa, jak to bywa przy barze między mężczyznami. Poznał kompana. Od razu zrobiło mu się lżej. Poszli w hulaszczą wędrówkę po nocnych restauracjach. Tamten zaprosił go do siebie. Rankiem, leżąc na ogromnym łożu pod baldachimem obok tego poznanego przypadkiem mężczyzny, w pokoju niby buduar, obwieszonym fotografiami nagich młodych mężczyzn, pełnym perwersyjnie porozstawianych luster, fioletowych i różowych d****rii, nasyconym mdlącą wonią perfum -zrozumiał wreszcie, jak z nim jest naprawdę. Rozglądał się ciekawie i nic go nie odpychało. Choć było w tym wnętrzu coś chorego, wynaturzonego, to jednak poczuł się dobrze i lekko, po raz pierwszy uwolniony od dręczących go rozterek.
Tak to się zaczęło. Niepokój, strach, rozpacz, cała szarpanina pełna sprzecznych impulsów ustąpiła pełnej świadomości swoich potrzeb i upodobań.
Nie było mu łatwo. Chłopaki z jego ferajny to ważna sprawa. Silne więzi, razem od dzieciństwa, wspólne doświadczenia, tworzyli ...
... zgraną żulię i nie mieli przed sobą tajemnic. Musiał się przed nimi ukrywać. Grać nie swoją rolę. Udawać, że wszystko jest po dawnemu. Toteż chodził razem z nimi na zabawy, tańczył z dziewczynami, wychodził w noc z jakąś i później zwierzali się ze swoich zdobyczy, żartując ordynarnie i licytując się w sukcesach. Musiał się kamuflować. Co mógł uczynić innego? Cały pochłonięty tą grą, uważny, skupiony, czuwał nad każdym słowem i gestem. Nie chciał być obcy. Bardzo potrzebował swojego miejsca na ziemi. Czy długo tak można udawać? Odkryli go przypadkiem w strefie jego rzeczywistych upodobań. Randka z chłopakiem. Takim co to na odległość do rozpoznania. Afektowany, miękki głos, taneczne ruchy. W owej odsłonie zobaczyli go najbliżsi druhowie.
- Parówa! - To słowo jak kamień pierwszy raz uderzyło go w plecy.
Stali na rogu. Jak to było w ich zwyczaju, wystawali przed tą starą, przedwojenną kamienicą, która zachowała się cudem przy zbiegu dwóch ulic. Centralny punkt dzielnicy. Miejsce zbiórek. Zawsze tu wystawali. Pokolenie za pokoleniem. Tak samo jego ojciec w młodości. Stary, czynszowy dom z oficyną w podwórzu, mury poryte pociskami, odarte z tynku, utrącone balkony, w bramie śmierdziało szczynami. Lubił to miejsce. Historia, tradycja, która była ich własnością. Stałe miejsce w zmieniającym się gwałtownie świecie. Przechodził akurat. Pozdrowił ich. Popatrzyli na niego dziwnie jakoś. Przeciągłe spojrzenia, wredne uśmieszki. Zauważył mimochodem. Jednak nie zastanowiło go to wcale. ...