"Wyznania Geja"
Data: 14.12.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: GayStoriesPL, Źródło: xHamster
... porywistą wodą. Bardzo chciał żyć naprawdę.
- Na cały gaz! - powiedział z żarliwością. Krępy, zwarty, śniada cera, śmiałe oczy, czarne sterczące włosy.
Wtedy, przed tyloma laty głowę musiał mieć pełną marzeń. Jak to sobie wyobrażał? Przede wszystkim nie chciał kryć się jak szczur w kanałach. Żarliwie pragnął, żeby życie mu dane miało barwę i urodę. Szeroki świat, swoboda. Chciwie słuchał opowieści starych bosmanów żeglugi śródlądowej, jak to barkami pływali od gór do morza. Niektórzy z nich rzekami i kanałami zwiedzili całą Europę. Posiadał wtedy mocną wiarę w osiągnięcie wszystkich pragnień. Pogodził się ostatecznie z tym, co ofiarowała mu natura. Oswoił swą odmienność. Chciał jak człowiek wyzwolony korzystać z wszystkich szans. Swoją przyszłość widział w kolorach, romantycznie i efektownie. Trochę było w tym dziecinady i prymitywizmu chłopaka z nizin. Jednocześnie była silna potrzeba czystego nurtu i jego peregrynacje traktować należy jako uparte poszukiwanie wymarzonej pełni. W tym uporze był niewątpliwie romantykiem. To mnie urzekało najbardziej i jakbym zaczynał czerpać od niego pewne korzyści. Pomagał swoim żarem rozniecać moją słabnącą już wiarę w coś podobnego we własnym życiu. Byłem bowiem znacznie starszy od niego i już przysiadłem pod ciężarem wieku. Nie chciało mi się wyżej wspinać.
Wypalony, mówią o takim.
W każdym razie byłem już przygasły. A on tak bardzo gorejący. Kontrast nas zbliżył. Rodziła się wzajemna potrzeba spotkań i zwierzeń.
Jureczek ...
... był w swoisty sposób estetą. Nic w jego zwierzeniach lepkiego czy tandetnego. Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że od niego uczyłem się trudnej umiejętności wyrażania słowami tęsknot i uczuć. Umiejętności pozbawionej żenującego ekshibicjonizmu, histerii czy pragnienia litości. Powściągliwej, męskiej szczerości. Miał swój wyśniony ideał. I długo swych uczuć nie rozmieniał na drobne. Piętnował klozetowych chłopców i męskie dziwki. W takich momentach stawał się na powrót autentycznym chłopakiem z sieleckiej ferajny. Wzbierało w nim prawdziwe obrzydzenie, używał dosadnych epitetów z języka więziennego i nie zachodziła w tym żadna sprzeczność.
Był surowym sędzią w kręgu swojej odmienności. Poszukiwał prawdziwego spełnienia. Twardy gość. Mocne barki, uparta broda, lekko spłaszczony nos i chmurne, wyzywające spojrzenie. Chwilami nawiedzał go żal do natury, że tak go zapędziła w kozi róg uczuć i potrzeb. Chociaż nigdy tego nie wypowiadał, może nie potrafił, jednak dramat odrębności był w nim stale obecny. Jakby niewidoczny ciężar uginał mu barki. Czytałem to w udręce widocznej na twarzy, zawziętym zaciśnięciu ust, gwałtowności ruchów i nagłych wybuchach złości. Niechęć do swej odmienności odczuwał najczęściej z powodu matki. Bardzo ją kochał i dla niej przede wszystkim chciał mieć dom, żonę, dzieci.
- Już ją widzę, moją starą - raz tak powiedział - jak się krząta, pomaga, bawi dzieciaki, opowiada im do snu bajeczki. Kurwa! Dlaczego na mnie to popadło?
Zaraz wziął się ...