Spelnienie - cz. VIII.
Data: 22.02.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... czekałam aż sobie pójdą. Gdyby nie podtapianie, mogłabym uznać seks nawet za przyjemny. Krótki, intensywny, w ciepłej wodzie, przy plaży. Kobieta w roli obserwatorki, która pewnie zazdrości mi wyglądu. Prawie ekscytujące. Ale taki gwałt? Przerwałam moje ponure rozważania, bo poczułam wilgoć na twarzy. Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam! Basia sikała na mnie! Byłam zmęczona, więc nie zwróciłam uwagi, że podchodzi do mnie. Próbowałam jakoś odwrócić się, ale struga moczu spadała na moją głowę. Edek cicho śmiał się, a chwilę później chwycił mnie za nogi. Nie mogłam uciekać, szarpałam się, ale Basia i tak spokojnie dokończyła zabawę.
– Umyj się suko, bo śmierdzisz! – roześmiała się głośno, wycierając krocze moimi włosami. – W takim stanie nikt nie będzie ciebie używał. Oooch, nie sądziłam, że jeszcze tak się dzisiaj zabawimy! – Śmiała się rozbawiona własnym komentarzem. Edek jej wtórował. – No, kiedyś skosztujesz tego nektaru! – obiecała.
Leżałam bez ruchu. Milczałam. W końcu starłam mocz z twarzy.
– No, suczko, nie czekamy na ciebie. Umyj się porządnie i wracaj do męża – Edek dał znać, że już mnie nie potrzebują. Chwilę później usłyszałam ich oddalające się głosy. Cicho rozmawiali o naszym spotkaniu. Byli rozbawieni.
W końcu ponownie weszłam do wody, obmyłam i jeszcze kilka minut pływałam. Kiedy wyszłam z wody, wytarłam się, owinęłam ręcznikiem, założyłam klapki i powoli wróciłam do pensjonatu. Miałam dość tego urlopu.
*
W wieczór poprzedzający wyjazd ...
... obie dziewczyny pojawiły się ponownie. Siedziałam na balkonie z mężem. Zrobiliśmy sobie przerwę w pakowaniu. Zapowiedziałam, że nie mam ochoty na szybkie sprzątanie po jutrzejszym śniadaniu i Robert zgodził się wyjść do jakiejś kafejki na pierwszy lekki posiłek.
Siedzieliśmy teraz we dwoje i podziwialiśmy krajobraz. Było ciepło, wiał lekki wiaterek. Słońce już zniknęło w falach. Wtedy zobaczyłam dwie atrakcyjne, opalone dziewczyny idące schodkami do naszego pensjonatu. Puściły dłonie, kiedy zorientowały się, że można je zobaczyć z balkonów budynku albo ze ścieżki. Znowu były ubrane w krótkie spódniczki i wydekoltowane bluzki. Obie w sandałkach na szpilkach i ładnie umalowane. Głośno przywitały się z kimś na dole i weszły. Podeszłam do drzwi, nadstawiłam uszu i po chwili usłyszałam jak witają się i wśród śmiechów znikają w pokoju Marty i Tadeusza.
Wróciłam do pokoju. Robert stał na balkonie, oparty ramionami o balustradę. Patrzył w morze i nucił jakąś melodię. Stopą wybijał rytm. Marnie mu szło. Pewnie żałował, że nasz urlop dobiegał końca. Spojrzał na mnie, mrugnął i zaproponował spacer. Zgodziłam się. Po drodze zadzwoniliśmy do kraju i chwilę rozmawialiśmy z naszym synkiem. Nie miał czasu na rozmowę! Nigdy nie miał czasu i ochoty na rozmowy przez telefon. Reakcja syna bardzo rozbawiła Roberta. A ja tęskniłam za nim. Zawsze dziwiłam się jak dobrze dogaduje się z rodzicami męża.
– Chyba jedyny dzieciak, który nie potrzebuje telefonu – roześmiany Robert kręcił głową, ...