Ponownie
Data: 12.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow, Źródło: Pornzone
... będziesz robił jak mnie nie będzie?! - drę się z łazienki przez całe mieszkanie, co wcale nie służy migrenie.
- Zajmę się sobą – odpowiada ciszej Rafał opierając się o framugę łazienkowych drzwi. Ten to się umie zakraść, komandos jeden. - Szkoda, że nam umknął wczorajszy wieczór – jawnie pije do mojej niedyspozycji.
- Ta, szkoda – próbuję ograć go obojętności, choć wyrzuty sumienia i żal nachodzą mnie jak tsunami.
Umyty lecę się przebrać. Rafał korzysta z okazji i podziwia moje wdzięki podpierając kolejne drzwi. Biegnąc w kuchni łapię jabłko, omijam kota, nieomal przewracając się o niego i wybiegam na klatkę. W ostatniej chwili sprawdzam kieszenie czy mam klucze, kiedy za mną rozlega się ich brzęk. Rafał potrząsa nimi na uniesionym palcu. Stoi teraz w samych bokserkach na spoczniku, z kotem pod pachą.
- Nakarm go. Dzięki. See ya! – klucze przydadzą mu się jakby chciał gdzieś wyjść. Tak samo jak dodatkowe obowiązki dla zabicia czasu.
Wybiegam z bloku. Jestem trochę zły na siebie, że nie pocałowałem go na do widzenia, ale po tym co wygadywał jakoś potrafię sobie wybaczyć. W ostatniej chwili łapię swój autobus.
W kawiarni, dzień płynie mozolnie. O dziwo nie ma wielkich tłumów. Jedynie dwie staruszki po zamówieniu herbat rozsiadają się w głębi i na długie godziny zanurzają w opowiadanie własnych życiorysów. Pamięć o wczorajszym wieczorze zaczyna wracać, a wraz z nią pojawiaj się kac moralny. Nie przesadziłem za bardzo? Powinienem potraktować go łagodniej? ...
... Wykazać się wyrozumiałością? Nie potrafię nie odpowiedzieć twierdząco na powyższe pytania. Rafał boryka się ze swoją seksualnością, a ja wymagam od niego przenoszenia gór siłą miłości. Postąpiłem nie fair. Będę musiał jakoś mu to wynagrodzić po powrocie. Niestety nie będziemy mieli za dużo czasu. O 19 odjeżdża pociąg. O 19 rozpocznie się moja żałoba.
Dzwonek u drzwi radośnie dźwięczy. Po kiego ktoś to zamontował? Przecież widać kto wchodzi. Rafał. Rafał!? Co on tu robi? Pierwszy raz widzę go ubranego jak przyzwoity człowiek. Jeansy, biały t-shirt i oldskulowe trampki. Wchodzi i zaczyna się rozglądać. Niby podziwia wnętrze, ale bije od niego aura wojaka, którą przesiąkł aż do szpiku. Rozpoznanie taktyczne. Ilość cywilów, rozkład pomieszczenia, ewentualne przeszkody, drogi ewakuacji. Nie trzeba iść w mundur, żeby takich rozszyfrować. W końcu rozweselony podchodzi do baru. Postanowiłam się z nim zabawić.
- Dzień dobry, cóż za niezwykle piękny dzień nas dzisiaj powiał. Co panu podać? - zagajam z pełną powagą i profesjonalizmem.
- A co pan poleca? - mierzę go od czoła do krocza. Rozśmiesza go to.
- Jak dla pana gorącą czekoladę – złośliwa ze mnie bestia.
- Przepraszam – kaja się kończąc zabawę – za wczoraj. Nie chciałem, żeby tak wyszło.
- Nawet nie weszło, więc nie masz za co przepraszać.
- Rozumiem cię, ale ty też musisz zrozumieć mnie – wali z grubej rury. Kiepski początek. „Pamiętaj”. Upominam się. „Ty też jesteś mu winny przeprosiny”. - Ja nie umiem tak jak ty, ...