W cieniu celibatu III
Data: 17.03.2020,
Kategorie:
Fantazja
Autor: Chudy-Literat, Źródło: SexOpowiadania
Aline zastanawiała się co począć, jak do porządku dziennego przejść po tym co zaszło w zakrystii, oraz, przede wszystkim, w jaki sposób spełnić prośbę księdza. Miała pustkę w głowie. Głównym uczuciem jakie jej towarzyszyło był strach. Obawiała się o to, że ojciec Gotfery może ją po prostu oszukać. Coś wewnątrz podpowiadało jej, że z celibatem chyba nie jest do końca tak, jak jej opowiadał. Z drugiej jednakże strony, jak miała się równać z wykształconym kanonikiem? Reszta niedzieli upłynęła więc na rozważaniach przerywanych codziennymi niewieścimi obowiązkami w obejściu. Raul, nie wiedząc jaki plan ułożył przeciwko niemu starszy zakonnik, umyślił pewną rzecz... Skoro ich zadaniem jest dbanie o rozwój duchowy mieszkańców Issel nie wolno sie im ograniczać jedynie do podstawowych niedzielnych nabożeństw. Gnany tą myślą, poprosił starą Grace o pergaminy, inkaust i pióro. Gdy dano mu czego chciał do końca dnia rozpisywał plany spotkań z mieszkańcami. Spotkania owe miały na celu poprawienie rodzinnych oraz ogólnospołecznych relacji między ludźmi. Młodzieniec był już dobrze wykształconym człowiekiem i zdawał sobie sprawę jakie znaczenie miała tak zwana socjalizacja. Wiedział także, że mieszkańcy najpewniej nie wiedzą czym ona jest. Raz, czy dwa razy złapał się na tym, że rozpisywał im wykład o niej a nie o to chodziło. Celem był człowiek, poszanowanie siebie wzajemnie, odniesienie do Boga, Biblii. Raul zatopił się cały w myślach, planach, szkicach owych spotkań. Po jakże owocnym ...
... dniu, gdy po zmierzchu już wszystko było gotowe udał się na siennik z poczuciem dobrze spełnionego dnia. Gotfery z Paryża w odróżnieniu od młodszego mnicha postanowił "dzień święty święcić". Nie robił absolutnie nic. Po przemiłej i odprężającej spowiedzi Aline postanowił udać się do swojej komnaty. Nakazał podać sobie suty obiad po którym zległ. Przebudził się dopiero późnym wieczorem. Korzystając z wolnego czasu i pięknego wieczoru udał się na obchód Issel. Na zewnątrz było ładnie. Noc ciepła, rześka, nakłaniała aż do spaceru. Niedaleko było jeziorko. Mnich udał się tam. Gdy znalazł się już blisko pomostów dostrzegł, że na jednym z nich ktoś siedzi. Zbliżył się jak potrafił najciszej. Był to stary mężczyzna z wędką. Siedział w milczeniu, pił i łowił ryby. Gotferya coś podkusiło, by ruszyć ku niemu. Chłop niebagatelnie zaskoczył się widząc księdza nocą na pomoście, ale naturalnie nie odmówił mu towarzystwa, z grzeczności nawet poczęstował samogonem. Mnich nie protestował. Rozmawiali prawie całą noc. Znając naturalnie charakter kanonika, możemy się domyślać, że to nie była zwykła rozmowa. Postarał się on albowiem by Maurice, bo tak się nazywał ów mężczyzna, szczerze go polubił. Mówili o różnych sprawach. Przede wszystkim starzec skarżył się na własną rodzinę. Syn chce, jak sądził, pozbyć się starego z gospodarstwa. Maurice się nie daje, bo mimo wieku krzepki jeszcze był a przede wszystkim zdatny do pracy. Dyskretnie mnich rozpytał także o życie małżeńskie starego chłopa. Tu ...