-
Kamienicznik, praca i koleżanki XVI
Data: 21.03.2020, Autor: merlin, Źródło: Lol24
... mnie. W końcu doszliśmy. Ciemność spotęgowaną jeszcze przez otaczające palenisko zarośla, rozświetlał poblask dogasających polan. -Siądziemy? Pytanie Zośki było czysto retoryczne. Bez słowa opadłem na fotel. -Nie! Tam będzie wygodniej, poczułem, jak ciągnie mnie za rękę. -Jak sobie życzysz, poddałem się jej rozkazom. Po chwili siadła obok, czułem, jak się kręci, zajmując wygodniejszą pozycję. -Krzysztof, co oni robią? -Kto? Pytanie było zaskakujące. -No Mariusz i Ela sprecyzowała. -Nie mam pojęcia, wzruszyłem obojętnie ramionami. -Nie jesteś zazdrosny? Dalej drążyła temat. -A jak on ją bzyka? O mało się nie roześmiałem, słysząc dawno nieużywane określenie. Teraz królowała dosadność, rżnie, pieprzy, albo jeszcze kilka innych wulgarnych określeń. -Czyżbyś była zazdrosna? Nie mogła widzieć mojego uśmieszku, ale chyba wyczuła. -Nie śmiej się, przylgnęła bliżej. -Zazdrość nie ma tutaj nic do rzeczy. -Gdybyś znał mój układ z Mariuszem, zawahała się, jakby nie wiedziała, czy mówić dalej. -Ja po prostu z nim mieszkam, pracuję dla niego, śpię z nim, jak ma ochotę i to wszystko. -Wczoraj wieczorem powiedział, żebym dotrzymała ci towarzystwa, jak on będzie zajmował się Elką. Zamilkła, jakby czekała na moją reakcję. -Oboje są dorośli, wiedzą, co robią. -Tylko że to jest nienormalne, ja z tobą tutaj i oni tam machnęła ręką. Poczułem ciepło promieniujące od jej ciała. -Wiesz, zniżyła głos do konspiracyjnego ...
... szeptu. -On chyba ma hopla na jej punkcie. -Wczoraj przez cały wieczór opowiadał jak ci zazdrości i takie tam, przerwała jakby zmieszana -Cóż na to poradzę, znowu wzruszyłem ramionami. Przez dłuższą chwilę panowało milczenie. Nagle usłyszałem, jak mówi do siebie. -Chciał, żebym się tobą zajęła, to się zajmę. -Tak! Zajmę się, nie będziesz żałował. Odniosłem wrażenie, że krople Mariusza, przyniosły niespodziewany skutek. Oprócz pozbawienia oporów chyba dodatkowo powodowały rozwiązanie języka. Ot! Taki nieoczekiwany dodatkowy efekt uboczny, uśmiechnąłem się, słysząc wynurzenia Zośki. Poczułem jej dłoń na kroczu. Czułem, jak mocuje się z zamkiem spodni. -Pomóż, jęknęła, jakby od tego zależało jej życie. Uniosłem lekko biodra, żeby ułatwić jej zadanie. W końcu dotarła do celu. Siedziałem obnażony od pasa w dół. Czekałem, co dalej, byłem ciekawy, jak daleko się posunie. Jej dłoń objęła penisa. Po chwili do dłoni dołączyły usta. Miałem ochotę wykrzyczeć tylko jedno słowo. Mistrzyni. To, co wyrabiała z moim kutasem, było zupełnie nowym doświadczeniem. Jej język chyba posiadał jakąś magiczną moc. Po kilku minutach jego pracy nad kutasem dochodziłem. Tak! Ja weteran zaprawiony w takich zmaganiach, dochodziłem jak napalony gówniarz. Miałem wrażenie, że upłynęła krótka chwila, kiedy wytrysnąłem. Czułem usta wysysające spermę. Niesamowite! Byłem pełen podziwu dla jej umiejętności. Ciekawe? Nauki Mariusza, czy też ...