-
Kamienicznik, praca i koleżanki XVI
Data: 21.03.2020, Autor: merlin, Źródło: Lol24
... samorodny talent. Chyba będę musiał częściej korzystać z jej umiejętności. Jak znałem Mariusza to chyba żaden problem, szczególnie jeśli prawdą były wynurzenia Zośki o jego obsesji. -Zosiu jesteś boska, podniosłem głowę dziewczyny, schylonej nad kutasem. -Wiem, padła krótka odpowiedź. Dałbym sobie głowę uciąć albo coś innego, że pochwała wywołała uśmiech. -Jesteś mi coś winien, wymruczała prosto do ucha. -Chcę, żebyś się ze mną kochał. Jej słowa wywołały ponowną erekcję. -Ok!. Sięgnąłem dłonią pod lekko podwiniętą spódnicę i przyciągnąłem do siebie. -Nie! Nie tak. Jak mąż z żoną w łóżku tylko ty i ja. -Dzisiaj to możemy się pieprzyć, a ja chcę się z tobą przespać. Poczułem jak jej palec, delikatnie dotyka moich warg i przesuwa się po nich. Dziwaczka! O mało nie wzruszyłem ramionami. Co za różnica, ale jak tak jej na tym zależy to może uda mi się coś zorganizować. Z tego, co niechcący usłyszałem, Elka miała zamiar przez dwa dni oddawać się upojnym chwilom z kochasiem. Jedyny problem to Mariusz, chociaż. Tak! Właśnie tak, jakie to proste aż się roześmiałem, kiedy dotarło do mnie, czym mogę zająć Mariusza. -Dobrze Zosiu, postaram się spłacić dług. -Może nawet już we wtorek. -Naprawdę! Zadowolenie w jej głosie było prawie namacalne. -Wracamy? Miałem ochotę ją bzyknąć, jak to określiła, moją uroczą partnerkę. W domu były ku temu bardziej komfortowe warunki, przy okazji może zobaczę, jak się zabawiają Mariusz ...
... i Elka. Sama myśl, że może uda mi się zobaczyć żonkę, dającą dupy innemu była szalenie podniecająca. W pokoju atmosfera była diametralnie różna od tej, jaka panowała, gdy go opuszczaliśmy. Po wyglądzie małolatów widać było, że coś im nie wyszło. Szczególnie wyraźnie okazywał to Robert. Spojrzenie, jakim obrzucał swoją dziewczynę, pełne było niechęci i tłumionej pretensji. Policzki Olki były zaczerwienione. Miałem wrażenie, że niedawno musiało między nimi dojść do kłótni. Ciekawe, co było tego przyczyną? Niestety niedane mi było się dowiedzieć. Nawet moje plany co do Zośki też wzięły w łeb. Przyczyną był powrót gospodarza i Elki. Mariusz radosny jak skowronek, o żonie nie można było powiedzieć tego samego. I ten wzrok, jakim mnie obdarzyła. Wyrzut i obawa, mówiły wszystko. Dopiął swego. Nawet nie musiałem pytać Mariusza. Jego zachowanie wyraźnie na to wskazywało. -To, co dalszy ciąg imprezy? Mariusz spojrzał na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź. -Chyba na dzisiaj zakończymy? Spojrzałem na ozdobny zegar stojący w rogu pokoju. Dochodziła północ. -Wiesz, muszę trochę odpocząć, miałem wyczerpujący tydzień. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie, co było przyczyną wyczerpania, Gośka, jej matka no i oczywiście małżonka, że nie wspomnę o partnerce Mariusza. -Może spotkamy się w następną sobotę? -Chętnie! Mariusz zgodził się widocznie pogodzony z myślą, że na dzisiaj koniec. -W takim razie zapraszam was do ...