1. Inny maj, cz. 2


    Data: 25.03.2020, Autor: JakKamyk, Źródło: Lol24

    Bunt
    
    Moja komórka rozdzwoniła się w najmniej oczekiwanym momencie, więc nie spojrzałam na wyświetlacz, żeby zobaczyć, kto dzwoni.
    
    - Cześć, przyjedź dzisiaj – usłyszałam w słuchawce znajomy głos.
    
    - To ty… tak… to znaczy nie – wydukałam. To nie tak miało wyglądać.
    
    - Nie możesz? Ok, rozumiem.
    
    - Nie, mogę. Tylko… – wzięłam głęboki oddech – Tylko nie chcę – powiedziałam słabo, niepewnie.
    
    - Jak to nie chcesz? – był wyraźnie zaskoczony i zły.
    
    - Tak to – ochłonęłam na tyle, by mój głos nabrał pewności – Nie spotkam się już z tobą, wtedy w nocy to był ostatni raz. Przepraszam cię, ale mam dużo pracy. Powodzenia – rozłączyłam się zanim zdążył coś odpowiedzieć.
    
    Wiele razy w głowie analizowałam jak ma wyglądać ta rozmowa, jeśli do niej dojdzie, jakich argumentów i słów użyję. Wyobrażałam sobie, że mój głos będzie mocny i przekonujący. Wyobrażałam sobie, że ja będę silna. Nie byłam. I kiedy, w drodze z pracy do domu, wspominałam tę rozmowę, dotarło do mnie, że wyjaśnianie czegokolwiek nie miałoby sensu. Nasz kontakt poza łóżkiem ograniczał się od pewnego momentu do wymiany trzech zdań przez telefon, więc dlaczego miałby chcieć posłuchać kilku kolejnych? Z jego strony to był czysty układ, od początku tak było. To ja się w nim głupio zakochałam.
    
    Niełatwo jest pozwolić odejść komuś, kogo kochasz. Decydujesz się na procesję samotnych dni i nocy. Podobno początki trwania w tym stanie są najtrudniejsze, ale to nieprawda. Najtrudniejsze są momenty, kiedy nagle dopada ...
    ... cię wspomnienie tego, co było i wyobrażenie tego, co mogłeś mieć. Te momenty nie przychodzą tylko wtedy, kiedy rozpoczynasz romans z samotnością. Uderzają w najmniej spodziewanej chwili, gdy myślisz, że powoli zaczynasz godzić się z tym, że tego kogoś w twoim życiu już nie będzie. I potem. I jeszcze później.
    
    Walczyłam naprawdę dzielnie. Moje mieszkanie, jak nigdy, lśniło czystością. Przeczytałam wszystkie książki, które leżały na wychuchanych półkach. Myślałam o przygarnięciu psa. Brałam dodatkowe zmiany w pracy i powoli kończyły mi się pomysły jak skutecznie o nim zapomnieć. Moi znajomi nie wiedzieli, co się ze mną dzieje, poza tym, że stroniłam od jakichkolwiek kontaktów. W moim przypadku raczej było to normą niż objawem czegoś niepokojącego. Nie rozumieli, ale też nie pytali. Nie były to głębokie przyjaźnie, a ja zawsze odstawałam od reszty. Może pomyśleli, że trochę bardziej brnę w ten stan? Nigdy nie byłam typem osoby rozrywkowej, gadatliwej, takiej, której wszędzie jest pełno. Byłam zawsze schowana za wielkimi okularami, z książką albo słuchawkami. Najlepszy kontakt mam ze starszymi ludźmi, co dodatkowo komplikowało relacje z rówieśnikami, którzy często uznawali mnie za przemądrzałą i nudną. Kiedyś byłam na to zła, teraz przyjmuję ten fakt bez zastanawiania się. Z reguły milczę, co wiele osób wkurza, poza jedną, ale to już nieważne. Nieważne jest też to, że z tą jedną chciałam milczeć trochę mniej albo całymi godzinami.
    
    Miałam ciężki dzień w pracy i po raz pierwszy ...
«1234...7»