1. Wyznanie cz. 6.


    Data: 24.06.2018, Autor: chaaandelier, Źródło: Lol24

    ... spodziewałam.
    
    - W ciąży? Ale jak to? – Czułam, jak ręce zaczynają mi drżeć, a serce szybciej łomotać. Spojrzałam powoli na Tomka. Zbladł bardzo i również był zdziwiony. Wzięłam głęboki wdech i patrzyłam na Martę. Nie wiedziałam czy mówi prawdę. Ale czemu miałaby kłamać?
    
    - To na pewno moje dziecko? – zapytał po chwili Tomek, odzyskując trochę kolorów.
    
    - Za kogo ty mnie masz! Oczywiście, że twoje – odpowiedziała i zaczęła się powoli zbierać. – W sumie tylko to chciałam wam powiedzieć. Odezwę się za jakiś czas - powiedziała na odchodnym i wyszła z mieszkania, zostawiając nasz zszokowanych. Wypuściłam głośno powietrze. Jak zwykle musiała wszystko popsuć , jak zwykle musiała być w centrum uwagi.
    
    - Powiedz coś. – Tomek spojrzał na mnie i chwycił mocno za moje dłonie.
    
    - A co mam powiedzieć? Chyba tylko tyle, że to w stylu Marty. Poszła w odstawkę i musiała coś takiego wymyślić. – Chciałam zachować się jak dorosła osoba. Może jednak to nie było dziecko Tomka? Próbowała nas tylko wkurzyć.. I udało się jej to.
    
    - Zrobię badania DNA. Wolę mieć pewność, że to moje dziecko. A było już tak dobrze. – Przytulił się do mnie, a przyciągnęłam go do siebie.
    
    - Będzie dobrze. Damy sobie radę z tym. – Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam głowę mężczyzny.
    
    Marta faktycznie była w ciąży. Wszyscy w trójkę poszliśmy na wizytę u ginekologa. Trochę zdziwiła go ta ilości osób, ale nic nie powiedział. Dziecko rozwijało się prawidłowo i rosło. Ciężko mi było patrzeć na ...
    ... niedawną przyjaciółkę w błogosławionym stanie. I w dodatku to było dziecko Tomka. Trudna sprawa. Mimo tych przeciwności postanowiłam zostać z nim. Codziennie zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam. W końcu miał zostać ojcem. Cieszyło go to i nie mogłam mu tego zabronić. Widać nigdy się nie uwolnię od tego miłosnego trójkąt. Tak bardzo chciałam mieć mojego mężczyznę dla siebie, a teraz będę musiała się nim dzielić z Martą i ich nienarodzonym dzieckiem. Starałam nie okazywać tego, że to sytuacja zupełnie mi nie pasuje, ale kiedy Marta postanowiła się wprowadzić do mieszkania Tomka, miałam dość.
    
    - Wiecie co? Miejcie to dziecko, mieszkajcie sobie, ale beze mnie. Ja już tak nie mogę – krzyknęłam, założyłam kurtkę i wyszłam z mieszkania.
    
    - O co chodzi? – Tomek złapał mnie jeszcze na klatce.
    
    - Ty się jeszcze pytasz o co chodzi? Będziesz miał dziecko z inną kobietą, naszą byłą, świrniętą przyjaciółką, która najpierw była z tobą, potem ze mną! Starałam się to jakoś przeżyć. Dla ciebie, dla siebie, dla nas. Ale to nie ma sensu. Masz dziecko w drodze, ja jestem ci niepotrzebna. Lepiej będzie jak się rozstaniemy. – Wyrzuciłam w końcu z siebie te wszystkie żale.
    
    - Naprawdę tego chcesz? – zapytał, patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem.
    
    - Nie, ale tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Cześć. – rzuciłam i wyszłam z klatki. Oczywiście, że tego nie chciałam. Ale jak on to sobie wyobrażał, że będziemy żyć we czwórkę jako szczęśliwa rodzina? Nie pobiegł za mną, nie zatrzymał mnie. Czyli ...