Sesja fotograficzna - 8.
Data: 07.04.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... wypłacał pieniędzy, więc najpierw dowiedziałem się, gdzie jest najbliższy i wtedy tam pobiegłem – wyjaśnił. – Niby tylko 400 metrów, ale z kolei tam była spora kolejka. Jakiś pijak bronił dostępu do bankomatu – z irytacją pokręcił głową. – Zanim go odepchnęli, to trochę potrwało. Wracałem truchtem, żebyś nie niepokoiła się – rozsiadł się wygodnie na krześle i wziął głęboki oddech. Spojrzał na mnie przepraszająco. – Siłowania, kajaki, nawet tenis, czasami rower, pływalnia. Chętnie! Nawet szachy błyskawiczne! Ale nigdy nie lubiłem biegać – rozłożył ręce i uśmiechnął się rozbrajająco. – A w ogóle to ze sportów najbardziej lubię mecze w tv.
Dopiero wtedy powiedziałam, że zapłacę, ponieważ to ja zapraszałam. Po chwili wahania zgodził się, proponując, że zapłaci chociaż za siebie. Odmówiłam, machając ręką.
– A tyle się nabiegałem – sapnął żałośnie. Mimo wszystko nie był zadowolony z mojej hojności.
Rozbawił mnie. Poszliśmy na spacer. Nie powstrzymał się i dyskretnie zaczął ściskać moje krągłości. To było nawet przyjemne. Bo wypiłam trzy drinki? Nieee, zwyczajnie podniecał mnie. Rozluźniona po alkoholu, smacznej kolacji w miłym towarzystwie i zapominając o ekscesach w pracy, pozwalałam sobie na więcej niż zwykle. Ekscytowała mnie taka sytuacja z, mimo wszystko, nieznajomym. Ale wzbudzał zaufanie. Zaczekał ze mną na taksówkę. Nie dałam mu numeru telefonu, wzięłam jego i umówiliśmy się. Patrzył na mnie wzrokiem, który wyrażał brak wiary w moją chęć podtrzymania ...
... znajomości.
*
A jednak! Z Kamilem spotkałam się jeszcze dwukrotnie w kawiarni i wówczas uznałam, że spróbuję. Nie wyglądał na znużonego zabiegami o moje względy, ale ja zdawałam sobie sprawę, że są jakieś granice. Pojechaliśmy do hotelu. Trochę stresu, niepewności i nerwowości, ale jak rozgrzaliśmy się... Seks był świetny! Chłopak był dobrze wyposażony i miał kondycję. Nawet wiedział, co to jest gra wstępna! To znaczy, że nie ograniczał się jedynie do lizania cipki. I nie chciał, żebym mu płaciła za seks.
– Mój prywatny ogier... – rozmarzyłam się.
Po powrocie do domu byłam pełna energii. Wpadłam z zakupami. Jeszcze pranie, prysznic, kolacja, zmywanie, sprawdziłam pokoje dzieciaków, dokumenty na stół, laptop. I do roboty!
Aż moje starzejące się dzieci podejrzliwie przyglądały się mamie. Olać dzieciaki! Mama ma prawo do chwil radości! Nie były nastolatkami, więc niech myślą, co chcą. I zazdroszczą! Tak działają endorfiny...
Dochodziła północ. Leżałam, ale jeszcze podkręciłam nastrój wibratorem. Twarz zakryłam poduszką i mogłam jęczeć do woli. Zasnęłam, kiedy delektowałam się rozkoszą po orgazmie.
*
A w ogóle to poznaliśmy się przez przypadek. Siedziałam w pubie. Nie mogłam skorzystać z samochodu, który oddałam do przeglądu. Chciałam wracać taksówką do domu, więc mogłam napić się. Ba, musiałam! W pracy wszystko biegło normalnym tokiem, ale czasami trafia się stały klient, który jest określany jako „trudny”: dobrze zarabia się na nim, jednak jest nierzetelny, spóźnia ...