Czerwony Smok.
Data: 09.04.2020,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: mkartys, Źródło: Fikumiku
... gdy ofiara opada z sił i pozostaję jej tylko płacz i błaganie o litość. Czy dziś czeka mnie jej płacz? Oczywiście, są wyjątki, ale teraz mam nadzieje, że będzie to gonitwa i zapasy do utraty sił jednego z nas. Kto przegra jest dla mnie oczywiste. Zastanawiam się czy nie zaopatrzyć się w rekwizyty, ale dochodzę do wniosku, że mogę wykorzystać coś na miejscu. Muszę tylko zdobyć gdzieś lornetkę, coś małego i taniego. Nie potrzebny mi sprzęt za kilkaset euro na jeden wypad. Pociąg dojeżdża do stacji końcowej, tu wysiadam i wychodzę schodami na ulicę. Sprawdzam na smartfonie swoją pozycje. Jestem osiemset metrów od celu w linii prostej. Więc będzie kilometr. Idę prosto w tym kierunku, chce rozpoznać teren, a przede wszystkim sprawdzić klatkę schodową naprzeciw jej okna. Po drodze przechodzę przez ciąg sklepików z pamiątkami, w których zauważam tylko chińskie kobiety jako obsługa. Wrócę tutaj poszukać taniej lornetki. Docieram w końcu do uliczki ze zdjęcia z karty pamięci. Jest identyczna. Jest wąska, ale nie na, aby nie mogły tu parkować samochody po jednej ze stron. Uliczka ciągnie się przez dobre kilkaset metrów i nie widzę dokładnie, co jest na jej końcu. Jest jak każda ulica w tym mieście oddalona od centrum. Brudna, zaniedbana, z przepełnionymi koszami na śmieci i walającymi się nieczystościami. Od patyczków po lodach, po pampersy. Chyba wyrzucają to przez okna. Fasady budynków również są zaniedbane, odpadający tynk, zardzewiałe rynny i drzwi wejściowe ze złuszczoną ...
... odpadającą farbą. Przechodzą przeciwną stroną ulicy i przyglądam się budynkowi mojej zleceniodawczyni. Drzwi ma stare, ale wyraźnie odznaczają się od innych swoim nowym, świeżym lakierem. Fasada budynku, pomalowana na żółty kolor, białe cienkie obramowania okien zaopatrzonych w okiennice. Okna są kwadratowe, z drewnianą ramą i pozbawione wystających parapetów. Zatrzymuję się naprzeciwko jej drzwi, odwracam się i chwytam za klamkę do kamienicy naprzeciw jej okien. Klamka lekko chrobocze i drzwi ustępują, wchodzę do środka. Ciasna, ciemna klatka schodowa z drewnianymi poręczami, pełno tu kurzu i walających się papierków, starych gazet, gwoździ i skrawków przyciętych desek. Będę potrzebował małej latarki na dziś. Wzrok powoli przyzwyczaja się do mroku i mogę spojrzeć w głąb małego holu. Budynek wygląda na opuszczony. Ciekawi mnie przez chwilę, dlaczego jest otwarty. Może specjalnie na ten dzień. Powoli wspinam się po cementowych, wytartych schodach na pierwsze piętro. Próbuję otworzyć drzwi po lewej, zamknięte, sprawdzam drzwi po prawej, również są zamknięte. Idę na kolejne piętro. Tu drzwi po lewej stronie są lekko uchylone. Bardzo pomocna wskazówka, myślę sobie i całkowicie przekonuję się o celowej pomocy ze strony mojego celu. Pokoje są puste, ale wysprzątane w przeciwieństwie do klatki schodowej. Odnajduję pokój z oknami na ulice. Na parapecie stoi prawdziwa profesjonalna lornetka myśliwska. Super. To rozumiem. Spoglądam przez okno, które specjalnie jest umyte na tę okazję. Widzę ...