Chłopak do towarzystwa - rozdział 3
Data: 28.06.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... prysznic i nasz czas dobiegł końca, ale pan X, zapewnił, że to nie był jedyny raz kiedy się spotkamy. Eryk odwiózł mnie do domu i natychmiast usiadłem do dziennika. Zacząłem nowe życie!” ---- Opuszczając kawiarnię, nadal myśląc o intrygującej dziewczynie z charakterem tygrysicy, natknąłem się na jednego ze swoich znajomych – Jacka. – Siema stary! – usłyszałem. – O... cześć. Kupę lat! – Dlaczego się nie odzywasz? Monika pytała wczoraj o ciebie, bo widziała cię w Marriocie, w garniturku. – To musiała widzieć nie mnie, nie byłem w Marriocie, nie stać mnie na taki hotel. – speszyłem się. – Spoko, ja tam nie wnikam co robisz po pracy, hehe... – Ale tłumaczę ci, że nie byłem... – To się nie tłumacz, bo to robią tylko winni, hehe... – przerwał mi. – Co słychać? – zmieniłem temat. – A po staremu. Ostatnio się śmialiśmy z Darii, ktoś tam niby się dowiedział, czym się tak naprawdę zajmuje. – Nie rozumiem? Pracuje w sklepie z tego co mi wiadomo. – No podobno w sex telefonie, hehe... Ta rozmowa coraz mniej mi się podobała, więc szybko przeprosiłem kolegę i udałem się w zupełnie inną stronę niż miałem iść. Wkurza mnie takie dowcipkowanie jak mało co. A tak w ogóle, Monika to żona Jacka, są małżeństwem od dwóch lat i z tego co wiem, układa im się idealnie, aż za idealnie, jak na mój gust. Byłem do tego stopnia pochłonięty myślami na różne tematy, że na dźwięk smsa, aż podskoczyłem. Klient odwołał dzisiejsze spotkanie i przełożył je na jutro o dziewiątej rano. Nawet dobrze, chociaż nie ...
... lubię jak mi się sypie plan dnia, wtedy po prostu głupieje i nie wiem co ze sobą zrobić. Napisałem do Edyty, czy nie wpadłaby do mnie na głupkowatą komedię na odmóżdżenie i szklaneczkę czegoś mocniejszego, na odpowiedź nie musiałem długo czekać... „Jasne! Mam coś jeszcze! Będę za godzinę! Buziak!”. Ogarnąłem mieszkanie na tyle, żeby dało się kogoś wpuścić, nie należę do osób pedantycznych i u mnie praktycznie zawsze jest bałagan, co kłóci się trochę z poukładanym planem dnia. Ale co tam! Nazwijmy to artystycznym nieładem, zawsze brzmi to lepiej niż burdel, co nie? Edyta pojawiła się trochę spóźniona, czego nie omieszkałem jej nie powiedzieć, na co tylko prychnęła i wyjęła małe zawiniątko, w którym znajdowały się dwie tabletki niewiadomego pochodzenia. – Co to jest? – zapytałem. – Jak to co!? Extasy! – Zwariowałaś? Wiesz, że już nie biorę niczego. Skończyłem z tym. – Pierdolisz! Będzie cudownie! – Ale ja będę po tym napalony na wszystko co się rusza... – Ja też! Może się w końcu bzykniemy, hahaha... – No wiesz! Jesteśmy przyjaciółmi, ale bez takich podtekstów. A poza tym jestem gejem. – O rany, już robisz problemy. Po prostu będziemy się świetnie bawić. – A wiesz co, raz się żyje! Zrobiliśmy sobie drinki, którymi popiliśmy tabletki extasy, a na efekt ich działania nie trzeba było długo czekać. Siedzieliśmy na sofie, rżąc nie wiadomo z czego, bo komedia, którą włączyłem była idiotyczna i mało śmieszna, ale wiecie, człowiek na haju ma różne schizy! – A może zadzwonimy po kogoś? – ...