Sesja fotograficzna - 5.
Data: 24.07.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... nalegał. Tylko życzył sobie, żebym w pokoju chodziła nago. Mogłam zakładać szpilki i pończochy. W milczeniu patrzył na mnie. Niech sobie patrzy. Kiedy czytał, siedziałam obok niego, a on mnie czasami dotykał, głaskał. Jakoś mi to nie przeszkadzało. Już zobojętniałam na męski wzrok i pożądanie.
Sporo byliśmy w ruchu, bo kupił bilety na trzy dni i wszędzie jeździliśmy metrem i S-Bahn. Zaliczyłam Legoland, Aquadom, Madame Tussauds i zoo. Ponad godzinę przesiedzieliśmy przed akwariami. Tam jest dość ciemno. Kiedy było nieco mniej ludzi, zrobiłam mu masaż członka. Był zadowolony, ale chyba bardziej rozbawiony moimi zabiegami. Wyszliśmy z budynku, objął mnie i pomacał pierś. Nawet zanurzył dłoń w dekolt. Nie protestowałam. Na tym polegała moja praca. I tak akurat nikt nas nie mijał. Zresztą, po kontakcie z Heńkiem uodporniłam się na reakcje innych.
Pływalnia, jacuzzi, spacery, różne restauracje. I wypad na zakupy! Kupił mi kilka ciuchów. Wręcz nalegał! Gdybym nie była z nim w tej określonej, specyficznej roli, to pewnie zakochałabym się! A tak? Chciałam wykorzystać go, bo miałam okazję. Nigdy nie pytałam go o życie prywatne. Nie interesowało mnie. On, w zasadzie, nie pytał o moje, ale sporo rozmawialiśmy, chociaż nie o pogodzie. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania: film, podróże, akwarystyka (ja lubiłam oglądać, on ponoć miał kilka i mógł o tej pasji opowiadać godzinami). Idealnie dzieliła nas muzyka. Lubiliśmy coś innego, ale słuchaliśmy o preferencjach drugiej ...
... strony. Czasami czytaliśmy te same książki, chociażby kryminały: Mankella, Cobena i Forsytha. Wracając, praktycznie przegadaliśmy całą podróż. W przedziale byliśmy tylko we dwoje. Znowu siedział naprzeciwko mnie. W pewnym momencie przesiadł się. Kiedy chciałam zdrzemnąć się, wtuliłam się w niego. Objął mnie.
*
Życie jednak nie znosi próżni. Czasami los, po latach szarych i trudnych, kiedy wydaje nam się, że już nic dobrego nas nie czeka, tylko powtarzalność dnia bez nadziei na poprawę, nagle złośliwie (?) ofiarowuje nam, w ramach rekompensaty, ledwie chwilę radości albo ‘nawet’, w przypływie szczodrości, jedną jedyną szansę, której nie wolno przeoczyć, ani zmarnować, bo kolejnej już nie doczekamy. Jeżeli przeoczymy albo zlekceważymy szansę, wówczas pozostanie tylko gorycz niespełnienia i ciągłe rozpamiętywanie. Czasami los jest tak łaskawy. Czasami. Właśnie miałam tego doświadczyć.
*
Minęło sporo miesięcy. Spotykaliśmy się wielokrotnie. Niezbyt często, ale regularnie. Na ogół raz lub dwa w miesiącu. To ja pilnowałam kolejnych terminów, bo opłaty za spotkania pozwalały mi na skromne, ale spokojne życie. Pilnowałam terminów, bo postawił warunek, że będzie płacił więcej, ale mając mnie na wyłączność. Z ulgą zgodziłam się.
Potem urwało się. Z mojej inicjatywy. Nie nalegał długo. Zniknął tak samo, jak pojawił się w moim życiu. Twierdził, że wyjeżdża do pracy. Ulżyło mi. Bałam się jakichś scen, agresji, gróźb. Ale trochę mi go brakowało. I jego pieniędzy.
Jednak ...