1. Uległość - jest taka gra. Odcinek drugi.


    Data: 10.08.2020, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24

    ... wgłębienie. - Dobrze – pochwaliła się przed sobą. Pochwała zadziałała. Każde następne uderzenie było już niemal bezbłędne. I mocne. Bardzo mocne. Po dwunastym, przez jej pietę przebiegała ścieżka. Chudziutka, jakby wydeptana przez krasnoludki, ale pięta piekła i pulsowała, a kolor skóry, wokół ścieżki, przybierał powoli barwę maliny. Roztrzaskanej na asfalcie i przejechanej kołem od roweru. Nie miała odwagi używać całej siły do następnych razów, ale pomyślała o kolejnych piętnastu, na tę samą piętę, albo może nawet podniesieniu poprzeczki, za brak postępów i od razu postanowiła siłę uderzeń zwiększyć na tym półmetku. Półmetku, bo była pewna, że czeka ją to jeszcze po lewej stronie. Ostatni raz zafundowała sobie tak siarczysty, że poczuła go w brzuchu. Jej głowa powędrowała w dół i musiała podeprzeć się ręką, żeby nie przywalić czołem w podłogę. Mając w pamięci księgę powtórzeń Pana, wyprostowała się instynktownie i znowu klęczała z nienagannie pionowym kręgosłupem. Zamknęła oczy i wciągała powietrze spokoju głęboko w swoje trzewia, torując mu drogę, przez zatkany chwilowo nos.
    
    - Ada. - Otworzyła oczy i odwróciła twarz do monitora. - Ładnie. Ładnie ci to wyszło. I całkiem sprawnie. Wystarczy odpowiednia motywacja. No to teraz lewa stopa. Będzie trudniej, ale masz już pewną wprawę. Potrzebujesz dziesięciu na rozgrzewkę, czy przejdziemy od razu do serii po piętnaście?
    
    - Potrzebuję rozgrzewki.
    
    Zdziwiła Go tą deklaracją. Zaskoczyła nawet. Był pewien, że nabrała pewności ...
    ... w tym działaniu, odmierzy trzydzieści zawziętych uderzeń i będzie po sprawie.
    
    - Dobrze. Zatem zacznij od dziesięciu.
    
    Przyłożyła się od pierwszego uderzenia. Ale nie trafiała w jedno miejsce. Rozproszyła całą dziesiątkę, po całej pięcie. Narobiła bladych ledwie widocznych kresek. Nie było w tym działaniu, ani ładu, ani porządku, ani tym bardziej konsekwencji, którą dostrzec można było w jej ruchach, jeszcze kilka minut wcześniej. Czemu? Zastanawiało to Pana.
    
    - Następne dziesięć.
    
    Ada zadrżała. Nie spodziewała się? To czego się spodziewała? Był jakiś plan? Co chciała osiągnąć? Pan był wyraźnie zaaferowany. Ada natomiast zrezygnowana. Dziesięć uderzeń, niemal identycznych co poprzednie, ale wyraźnie już bez pasji.
    
    - Piętnaście. Po nich kolejne piętnaście, więc możesz sobie nie przerywać. Jak będą wyglądać tak, jak to co robisz do tej pory, to nie przerywaj, i po tej drugiej piętnastce, i rób kolejną.
    
    Ada zerknęła na prawą stopę. Wyraźna, czerwona plama nie bledła i nie przestawała pulsować. Była pewna, że z lewą jej się to samo nie uda. Nie w tej pozycji. Przełożyła linijkę do lewej ręki. Odwróciła się w druga stronę i zaczęła. Wykonała trzydzieści uderzeń i nawet nie zbliżyła się do pożądanego efektu. Nie zatrzymała się więc i jak Pan kazał, uderzała raz za razem. Po piętnastu przestała liczyć i po prostu tłukła się w pietę, na oślep, lewą ręką. Trochę to trwało. Uderzenia stawały się coraz słabsze, ale te omłoty najwyraźniej działały. Pan jej nie przerywał. ...
«12...789...18»