Jak zostałam kobietą? I potem..cz.VIII " Powrót "
Data: 23.07.2018,
Autor: abigail, Źródło: Lol24
... walizki. Wrócił trochę odświeżony, ale ciągle w tym weselnym smokingu.
-Rzeczy mam w samochodzie, na bieganie po nie i przebieranie się szkoda czasu.-
Porwał moja walizkę i ruszyliśmy w drogę. Po dobrych czterech godzinach byliśmy prawie na miejscu. Nawet nie wiem, kiedy nam ta droga minęła. Trochę przegadaliśmy, ale większość drogi przedrzemałam. Obudziłam się jak samochód zwolnił i wjechaliśmy w wąską krętą, pofałdowaną, asfaltową drogę prowadzącą wzdłuż rwącego strumienia. Po jego drugiej stronie, na lekkim zboczu rozpościerało się pastwisko, pasło się tam stado owiec. Zawsze myślałam, że owce są bielutkie i puszyste, a tu szok. Szare brudne z wełną posklejaną łajnem i błotem. Wcale nie takie milusińskie. Moją uwagę zwrócił stojący w głębi, na polnej drodze, duży czerwony samochód do przewozu zwierząt. Właśnie na niego, po rampie, kilku facetów i dwa ujadające biegające jak oszalałe burki, wprowadzało owce. Na ten widok zaraz przypomniał mi się pewien zabawny wierszyk:
-"Raz do rzeźni, rzeczki brzegiem
sześć prosiątek, szło szeregiem.
Drugim brzegiem szło dziewczęcie,
i o dziwo, też na rżnięcie”-
Tak mnie to skojarzenie rozbawiło, że aż parsknęłam śmiechem.
-Coo?- Usłyszałam pytanie Tomka.
-Nic.-
-To, z czego się tak śmiałaś?-
-Ja? Sama nie wiem, to pewnie tak zupełnie bezwiednie.- Paliłam głupawkę. Nie powiem mu przecież, co mnie tak rozśmieszyło. Owce pokornie wchodzące na rampę i ja jadąca z nim samochodem, skojarzenie raczej dość ...
... dwuznaczne. W wierszyku wprawdzie mowa jest o prosiętach, ale moja modyfikacja stawała się tu jak najbardziej trafna:
Dobrze wiedziałam, czym ta podróż się skończy. Oboje doskonale to wiedzieliśmy. Rozmyślając przez drogę zastanawiałam się, po co to wszystko właściwie było, po co ta cała heca, zwariowana ucieczka. Przecież już tam go chciałam, i wcale nie musiałam odstawiać tego całego cyrku. Gdybym tam została, to pewne jak w banku, że resztę nocy spędzilibyśmy razem w łóżku i to, że pewnie byśmy do teraz z niego nie wyszli.
Stanowimy chyba niezłą parę, bo recepcjonistka spogląda na nas podejrzliwie jak na jakąś parę dziwolągów. Sama bym tak pewnie zareagowała widząc to co ona.
Facet w wymiętym smokingu, rozchełstanej koszuli, z dziewczyną w dżinsach, kurtce a la moro, niezły widok. Jak nic sobie pomyślała, że facet zgarnął sobie gdzieś po drodze jakąś cizię na gigancie. W każdym razie, ten widok pewnie do codziennych tutaj nie należał. Rozglądałam się po holu i restauracji, gdy on załatwiał nasze zameldowanie. W windzie coś tam mętnie zaczął się tłumaczyć, że przy rezerwacji coś pochrzanili i na dzisiejszą noc mamy do dyspozycji tylko jeden wspólny apartament. Co prawda on jest dwupokojowy, tak każde z nas będzie miało swój oddzielny pokój. Tyle, że będziemy musieli się podzielić łazienką. Jak ja dobrze wiedziałam, że ściemnia. Nie odezwałam się słowem, tylko z lekkim uśmiechem położyłam mu palec na ustach, dając tym znać by już więcej nic nie mówił.
Wiem już teraz, ...