Spelnienie - cz. II.
Data: 07.08.2018,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... łaskotki, które jeszcze bardziej mnie drażniły i podniecały. Jej włosy dotykały moich nóg i już miałam „gęsią skórkę”. Potem włosy zaczęły omiatać pochwę, łechtaczkę, podbrzusze, brzuch. Co za uczucie! Poczułam jej paluszki, rozwierające pochwę. I nagle silny strumień! Zawirowało mi przed oczyma. Krzyknęłam głośno. Ciśnienie zablokowało mi uszy. Słyszałam pulsowanie w głowie. Po chwili znowu głośno uderzałam rękoma wodę, zachłysnęłam się wodą, kaszlnęłam i prychałam.
– Wszystko w porządku? – Zosia była zaniepokojona.
– Ale miałam odjazd! Ja pierd... – powstrzymałam się w porę. – Dziękuję. Naprawdę jesteś kochana – wymamrotałam oszołomiona.
– Cholera, chyba na moment rzeczywiście odjechałaś.
– Poważnie?
– No, przestałaś machać łapkami. Przestraszyłam się.
– To dzięki twoim pieszczotom. Byłaś cudowna i było mi tak cudownie – dałam jej namiętnego buziaka i mocno chwyciłam za pośladek. – Zośka, chciałabym to powtórzyć.
– O, nie! Co za dużo to niezdrowo! – żywo zaprotestowała. Może nawet zbyt żywo.
– Zośka, mówię poważnie.
– Hm, nieee wiem – odezwała się gderliwym tonem.
– Nie w tej chwili. Przy innej okazji. – Miałam na myśli jeszcze nasz pobyt w Chorwacji.
Milczała chwilę. Słyszałam tylko plusk wody. Czekałam.
– A co Robert powie?
– Z tobą się umawiam! – podniosłam głos.
– Później pogadamy. Zgoda?
– Zgoda. Ale w sprawie terminu?
– Dobra, w sprawie terminu... – przytaknęła.
– Kochana jesteś – pogłaskałam ją po pupie. ...
... Złapałam się na tym. Chciałam jej dotykać! To było takie... miłe. I ekscytujące. Byłam zszokowana. Zawstydzona. Napaliłam się na kobietę!
Zośka jednak nie cofała się. Też przyjmowała moje pieszczoty.
– Ale nie chwal się – poprosiłam skrępowana.
– Oczywiście! – cicho roześmiała się, potrząsając włosami. – Płyniemy! – zarządziła. Żabką ruszyłyśmy przed siebie.
Kilka minut płynęłyśmy w milczeniu. Po przepłynięciu kilkudziesięciu metrów zatrzymałam się zmęczona.
– Płyniemy jeszcze dalej? – zapytałam.
– Wiesz, chyba będzie lepiej jak wrócimy – stwierdziła Zośka, wypatrując pieszczącej się parki. – Jeszcze Grzesiek zechce kopulować w wodzie, a tego Edek może już nie zaakceptować. A ja nie nadaje się na bodyguarda dla mężczyzny.
– No – przyznałam jej rację. Powoli ruszyłyśmy z powrotem. Panowie na brzegu dawali nam znaki latarkami z komórek.
– I jak było? – spytała Zosia bez cienia zazdrości, kiedy hałasując, zbliżyłyśmy się do pary.
– Fajnie – sapnęła westchnęła wyraźnie podniecona Basia.
– No – wymownie sapnął zadowolony Grzesiek.
– Mąż już mnie woła, a tu się tyle marnuje – rzekła markotnie Baśka, patrząc w dół. Nie byłam pewna, ale miałam wrażenie, że ściska go za penisa. Ruszyłyśmy do brzegu. Mieszana parka jeszcze chwilę marudziła i płynęłyśmy same.
– Teraz wsadza jej? – pytałam samą siebie.
Wyszłyśmy z wody i czekałyśmy na zalotników. W końcu dopłynęli. Rzuciłam okiem na Grzegorza, kiedy wychodził z wody. Jego penis zdradzał wyraźne oznaki ...