1. Akcja charytatywna dla domu dziecka. Marta i biznesmen


    Data: 18.08.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... Zaczęłam wzywać pomocy.
    
    -Ratunku! Chłopcy pomóżcie mi! - krzyczałam może nie aż tak głośno, ale na tyle, żeby w moim głosie było wystarczająco wiele dramatyzmu. I oczywiście zerkałam ukradkiem w kierunku głów wystających z podłogi. Byłam szalenie ciekawa jak zareagują, bo nie miałam wątpliwości, że widok pani nauczycielki, ostro macanej przez eleganckiego gogusia oddziałuje na nich potężnie.
    
    Prawdopodobnie dlatego nie kiwnęli palcem! Chcieli sobie dalej mnie podglądać!
    
    Wtedy sama zareagowałam. Udałam, że właśnie ich dostrzegłam.
    
    -Och, jak miło. Weszliście tu chłopcy po moim wołaniu!
    
    Dawid jak nie pyszny wypuścił mnie z objęć, a młodzieńcy podeszli do mnie.
    
    -Co się pani stało? - patrzyli na mnie badawczo wzrokiem, w którym wyczytywało się jakby pogardę, a na pewno podniecenie... Na ustach wydawało mi się, że dostrzegam uśmieszki. W słabym świetle z wąskiego okienka widzieli jednak zapewne, że bluzeczka jest potargana... może dostrzegli rozmazaną szminkę i pogniecioną spódnicę...
    
    No i co tu im miałam powiedzieć? Na podorędziu wymyśliłam to:
    
    -Poczułam, że mogę zasłabnąć... Dlatego tak wołałam... Na szczęście pan prezes mnie... hmmm... uratował... Wiedział, co trzeba zrobić... że należy uścisnąć klatkę piersiową...
    
    W ten sposób starałam się "chytrze" wytłumaczyć ściskanie moich piersi.
    
    Dawid był wściekły. Przez zęby wycedził:
    
    -Zajmijcie się panią Martą. Ja zejdę na dół, zajmę się organizowaniem pomocy. A wy tu ją ratujcie. Silne uściski klatki ...
    ... piersiowej i koniecznie metoda usta-usta. Nie zważajcie na to, że pani nauczycielka będzie protestowała... - uśmiechnął się podstępnie - to że poczuje się dobrze, nie znaczy, że macie przestawać!
    
    -Ja naprawdę czuję się już dobrze... -przerażona oznajmiałam chłopcom, gdy ci kładli mnie na starą kanapę. Jeden natychmiast zaczął mi robić sztuczne oddychanie obejmując ustami moje usta, a drugi uciskał mój biust...
    
    -Zdążyliśmy zobaczyć jak ratował panią pan prezes i teraz już wiemy jak to robić.
    
    Z wielką pasją angażowali się w "ratowanie" mnie. Brutalnie uciskali mój biust, gnietli go jakby przygotowywali ciasto. Robiąc mi usta-usta wyślinili mi całą buzię.
    
    Przyssali się do mnie tak natrętnie, że nie mogłam się uwolnić. Wypadałoby teraz krzyczeć "ratunku!".
    
    Niestety usta miałam zajęte, a oni nie przestawali się nade mną pastwić... Zaczęli rozpinać guziczki mojej bluzki tłumacząc, że wtedy będą mogli lepiej uciskać moją klatkę piersiową. Moje protesty ani odpychanie ich rąk nic nie dało. Mogłam tylko rozpaczliwie przyglądać się jak zwinne dłonie, rozpinają moją bluzeczkę, guziczek po guziczku. Zatem gówniarze zobaczyli więcej niż pan prezes... Ujrzeli mój biust opięty koronkowym stanikiem. To był włoski biustonosz, z wyrafinowanej koronki, dość prześwitującej, więc można by uznać go za bardzo seksowny, w sam raz na randkę, która kończy się w sypialni. Nie miałam wątpliwości - kanapa stała pod okienkiem, więc młodzieńcy mieli całkiem dobry widok. Ależ mnie to peszyło... ...
«12...6789»