Formuła by mikakamaka
Data: 24.09.2018,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: mika kamaka, Źródło: Fikumiku
... przebiegło zaskoczenie, wściekłość i niedowierzanie. - Oddaj mi to, albo ją zastrzelę! – Wycelował pistolet we mnie, dzięki czemu widziałam idealnie srebrny okrąg lufy, przez który mogła mnie za chwilę dosięgnąć śmierć. Reszta wydarzyła się zbyt szybko, bym mogła to dokładnie zarejestrować. Feliks odepchnął mnie błyskawicznie i wykonał jakiś dziwny taniec, w wyniku którego napastnik padł na plecy z rozkwaszonym nosem, wypuszczając broń z dłoni. - Mówiłem ci do kurwy nędzy, że nie mam tego! – Usiadł mężczyźnie na klatce piersiowej dociskając ramieniem gardło. – Powiedz swoim zwierzchnikom, że przekazanie nastąpiło na dworcu, a przesyłka została odebrana. Dziewczyna była tylko elementem odwrócenia uwagi. Zrozumiałeś?! Wiedzieliśmy, że mnie śledzicie! Już po wszystkim, teraz rozmawiajcie z nowymi właścicielami formuły. Moja praca skończona! Zszedł z oszołomionego, zakrwawionego i lekko przyduszonego faceta, zgarnął z chodnika jego pistolet i wygrzebał z kieszeni moje pióro. - Chodź. – Wyciągnął do mnie dłoń. I poszliśmy, a właściwie znów pobiegliśmy. Po kwadransie jechaliśmy już autem w ciszy, uspokajając rozdygotane emocje. Przynajmniej moje dygotały jak w febrze. - Byłaś bardzo dzielna – stwierdził po prawie godzinie milczenia, patrząc przez przednią szybę. – Jestem wściekły, że naraziłem cię na takie niebezpieczeństwo. To nie miało tak wyglądać! Mogło ci się coś przeze mnie stać! Kurwa mać!!! - Feliksie. – Musiałam mu wyjaśnić co czuję. Nie chciałam by czuł się winny. – To ...
... była najbardziej emocjonująca przygoda w moim życiu! Dziękuję za wyrzuty sumienia, ale są kompletnie nie potrzebne! Było super, a nawet lepiej! Widziałam zdziwienie w jego oczach, gdy odwrócił spojrzenie na mnie. Zdziwienie i niedowierzanie. - Nie jestem wariatką. – Wyjaśniałam mu dalej. – Ostatnie dwa dni były najwspanialszymi w moim życiu i dziękuję ci za nie. – Nie potrafiłam zgasić gorliwego tonu w głosie. – Jesteś… moim spóźnionym prezentem Bożonarodzeniowym! – nie umiałam wymyślić nic mądrzejszego. Nic nie mówił, tylko spoglądał na mnie jak na kosmitkę, ledwo pilnując drogi. W nocy dojechaliśmy pod mój blok. Pożegnaliśmy się mokrym całusem i bez słów wysiedliśmy z auta. Wzięłam tylko torebkę, olewając zawartość bagażnika. Feliks ujął moją twarz w dłonie, pocałował jakby mówił, że mnie kocha, albo żegna na zawsze i… odszedł. Zostawił mi w ręce kluczyki od samochodu i bolesny głód jego obecności. Nie potrafiłam zapanować nad łzami wyciskającymi mi się z oczu. Szłam i ryczałam. W mieszkaniu położyłam się na kanapie. Było mi dziwnie pusto, cicho i samotnie. Umyłam się i przeniosłam do łóżka. Rano do pracy, to już za kilka godzin. Po przebudzeniu, zobaczyłam w lustrze zmęczoną twarz z opuchniętymi oczami. Zamaskowałam się makijażem i pojechałam do firmy. Tego i następnego dnia życie toczyło się obok mnie. Skupiłam się na tęsknocie i własnym cierpieniu. Masochistka. Chciałam zadzwonić do Feliksa, ale co miała bym mu powiedzieć? Że tęsknię? A jeśli on nie tęskni? W środę rano ...