1. Formuła by mikakamaka


    Data: 24.09.2018, Kategorie: Klasycznie Autor: mika kamaka, Źródło: Fikumiku

    ... obudziło mnie olśnienie. Nie będę dzwonić, zrobię coś innego. - Poproszę o urlop. – Podsunęłam wypisany wniosek Andrzejowi, mojemu szefowi. – Wiem, że to tak nagle, ale… - Rozumiem. – Przerwał mi Andrzej. – Widzę, że coś się z tobą dzieje. Idź i wróć poskładana do kupy. Podpisał mój papierek i oddał mi go, pochylając się znów nad papierami. Przed powrotem do domu zahaczyłam o market i obkupiłam się w jedzenie. W kuchni dostałam napadu gotowania, który przedłużył się na czwartek. Jeszcze tylko szybkie pakowanie i zmusiłam się, by usnąć. Piątek. Załadowałam się do auta, pojechałam na stację, zatankowałam do pełna i w drogę. Jechałam praktycznie bez przerw, czując jak każda komórka w moim ciele dygocze z podekscytowania. Mijały godziny, a wraz z nimi uciekały mi spod kół kolejne kilometry. Nie jadłam, prawie nie piłam, tylko jechałam do celu. Kto powiedział, że tylko mężczyźni mają wykonywać pierwszy ruch, a my kobiety czekać, by być zdobytymi? Głupcy. Wjechałam w ciemny las, odtwarzając w głowie drogę do chaty. Czy tam będzie? Nie umawiałam się z nim w końcu. Najwyżej pocałuję klamkę, prześpię się w aucie i jeśli do rana nie zamarznę, to wrócę do mojego zwyczajnego życia. Może wtedy odważę się zadzwonić. Dojeżdżałam. Światło w oknie uradowało mnie, ale momentalnie przyszły chochliki czarnych myśli. Może nie jest sam, a może właśnie chce być sam? Wygłupię się i będę musiała wycofać się rakiem do auta i wracać od razu do domu. Zatrzymam się wtedy w jakimś hotelu, a w pokoju ...
    ... będę walić głową w ścianę i wyć z bólu. Nie zaryzykuję, to się nie dowiem. Wystarczy! Odwagi! Durne myśli… Zaparkowałam, wyłączyłam silnik i zastanawiałam się, które powitanie spośród setek obmyślanych w drodze będzie najlepsze. Przed drzwiami myślałam nad tym dalej. Zastukałam. Cisza, żadnego ruchu w środku. Może to jakiś włącznik czasowy, by odstraszać włamywaczy? Bez sensu. W takiej głuszy można się włamać i nikt tego nie zauważy. Cofnęłam się, by spojrzeć na komin. Był dym, więc on był w środku. Ok, pukam dalej. Bolały mnie już kostki palców i głowa od obijających się w czaszce obrazów Feliksa, tarzającego się w seksualnym uniesieniu po podłodze z jakąś laską… Nie! Za cicho. W końcu coś zaszurało w środku. - Kogo licho niesie? – Usłyszałam zaspany głos. - Beata. – No i tyle z mojego poukładanego powitania. Skrzypnęły drzwi, w szparze zobaczyłam oko i część twarzy. - Czy ty mi się śnisz? – Oko zrobiło się większe. - Nie wariacie. – Głupio się czułam nie widząc wyrazu jego twarzy. - No ja nie wiem. – Oko mrugnęło. – Bo właśnie mi się śniłaś. Może to sen we śnie? - A czy to był przyjemny sen? – Zaczynałam podejrzewać, że jednak ma tam jakąś kobietę i daje jej czas na ubranie się, czy coś… Na szczęście otworzył drzwi i wciągnął mnie do środka. - Sama zobacz. – Wziął mnie za rękę i przycisnął do spodni pidżamy, a w nich twardy i sterczący kawałek mięska, na który czekałam. Nie brałam pod uwagę, że przywita mnie w takiej gotowości. - Chcesz śnić na jawie. – Uśmiechnęłam się ...