-
Marta i poświąteczne kolędowanie. Cz. I
Data: 27.09.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... jeszcze bardziej kokieteryjnie, niż gdyby ją odsłaniała. -Ach ja biedna… często pewnie nieświadomie kuszę mężczyzn… stąd może ich nachalność… to z całą pewnością moja wina… W dodatku… ten mój biust… moje utrapienie… nie dość że jest za duży… to jeszcze prowokuje mężczyzn… ileż to razy spotkały mnie zaczepki z jego powodu… -Doprawdy…? Ależ Marto, to nie twoja wina… Opatrzność wyznaczyła ci rolę matki… i do niej hojnie… - tu przełknął ślinę- wyposażyła… Ale… jakiegoż typu to zaczepki cię spotykają? – pleban był żądny kolejnych wyznań. Chciał usłyszeć, pragnął usłyszeć wulgarne słowa. -Ach… proszę księdza… Czasem tylko nachalnie się gapią… ale często słyszę sprośne komentarze… -Jakie…? - zagryzał wargi. -Wstydzę się mówić proszę księdza… ale to rzeczywiście mnie spotyka… - Jak bardzo chciała mu zacytować! - Czasem krzyki: „Cycatka”, „Daj potrzymać…” – Marta sama się podniecała wyjawiając plebanowi – „Ale mleczarnia!”, „Ale bym ją wydoił!” Biadoląc nad swymi piersiami, chwyciła je dłońmi jakby chcąc poprawić ich ułożenie w staniku. Proboszcz wpatrywał się jak urzeczony.