1. The Power Of Love cz.2


    Data: 23.11.2018, Autor: SzkarlatnyJenkin, Źródło: Lol24

    ... stwierdziła, że zjebaliśmy cały projekt, który teraz trzeba wyrzucić do kosza. Cóż... może użyła nieco innych słów, ale przekaz był mniej więcej właśnie taki.
    
    - Posłuchaj – Wojtek uniósł ręce niczym policjant uspokajający tłum. – Pogadałem z nią... i wyjaśniłem, że teraz jesteśmy pod ścianą. Powiedziałem, że wciąż możemy wszystko naprawić, tylko niech da nam jeszcze jedną szansę.
    
    - I tak po prostu się zgodziła?
    
    - Nie do końca. – Wojtek włożył ręce do kieszeni i zacisnął usta. Doskonale znałem ten wyraz twarzy.
    
    - ? – wykrzywiłem się w pytającym grymasie.
    
    - Okazało się, że ma jakieś niezapłacone mandaty.
    
    - ...kurwa!
    
    Wojtek i ja od zawsze potrafiliśmy się wplątywać w kłopoty i zawsze wyciągał nas z nich mój brat. Kiedyś dostaliśmy niezły mandat i Leszek się o nim dowiedział. Z własnej inicjatywy przyszedł do nas i zaproponował, że to „załatwi”. Mówił, że wystarczy zmienić kilka detali w bazie danych, ewentualnie materiale dowodowym i takie sprawy giną śmiercią naturalną. Podobno każdy lepiej postawiony funkcjonariusz przynajmniej raz w ciągu swojej kariery dokonuje takiego „sabotażu”. Każdy z głową na karku wie co się dzieje i choć jest to zjawisko mało etyczne wszystko traktuje się z przymrużeniem oka. Faktem jest jednak, że nadużywanie tego tricku zawsze kończy się wywaleniem ze służby.
    
    Leszek, po tym jak nam o tym opowiedział, był zmuszony do takiego łamania prawa 6 razy. To już o kilka za dużo, a teraz najwyraźniej znowu trzeba go będzie prosić. A ...
    ... może szantażować?
    
    - Już jej to obiecałeś?
    
    - To była nasza jedyna szansa i karta przetargowa.
    
    Załamałem ręce. Leszek będzie wściekły. Tym bardziej, że przecież w sobotę już mi zrobił jedną, dużą przysługę. Będzie cholernie ciężko.
    
    - Potem będziemy się tym martwić. – Wojtek starał się zachować pogodę ducha. – Bierzmy się do pracy i poprawmy to co mamy do poprawienia. Kilińska będzie tu po 12.
    
    Mogło być gorzej... ale mogłoby też być cholernie lepiej. Nasze pomysły mogły uratować projekt, ale wciąż parę rzeczy było co najmniej zrobionych kiepsko. Jak na ścięcie czekaliśmy przed drzwiami jednego z mniejszych pokoi konferencyjnych. Kilka minut później pojawiła się Kilińska.
    
    - Bardzo się cieszę, że zechciała nas pani wysłuchać. – Zacząłem po wymianie przyjemności. – Wojtek wszystko mi przekazał.
    
    - Cieszę się. – odpowiedziała bez najmniejszego uśmiechu. – Nie chciałabym tu omawiać pewnych szczegółów naszej umowy.
    
    Pokój był mały, ale elegancko ucharakteryzowany. Było w nim podstawowe wyposażenie elektroniczne, małe okno, a głównym punktem w pomieszczeniu był szeroki stół z ładnymi, zdobionymi na oparciach krzesłami. Małgorzata Kilińska usiadła stawiając na blacie małą, gustowną teczkę z dokumentami. Ja i Wojtek usiedliśmy obok siebie naprzeciwko naszego gościa. Dzieliła nas trochę większa odległość niż na wyciągnięcie ręki.
    
    Zaczęliśmy tłumaczyć nasze kolejne pomysły i ich sposób wprowadzenia w życie. Z wprawą dzieliliśmy między siebie kwestie do przedstawienia. ...
«12...5678»