Ja będę wiatrem, łąką, niebem...
Data: 29.11.2018,
Autor: Marcin123, Źródło: Lol24
... mnie. Albo kiedy ciocia powie Chrisowi, że podoba jej się ta koszulka, a Chris potem nosi ją codzienne. Albo kiedy opowiadam o rybkach i kwiatkach, a ty nie rozumiesz, ale słuchasz i nie przerywasz, a potem mnie całujesz i masz wilgotne oczy. Albo kiedy jesteś przy mnie, a ja mam motylki w brzuchu i nigdy w życiu mi nie było tak dobrze. A kiedy odchodzisz, cały świat jest nagle smutny. Miłość to dwie samotności, które spotykają się i rozpływają się w sobie, tworząc więź. To niebo, muzyka, radość, płakanie i tęsknota. To największy skarb. I ja go mam, i ty też. I potem nie ma: ja i ty, jest: my. To znaczy kochać.
I potem długo jeszcze, przytuleni, siedzieliśmy nad jeziorem, na pomoście i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym – o kształtach obłoków przepływających po niebie, o zapachach lasu, o nas. Było mi tak dobrze przy tej dziewczynce. Jej chyba też przy mnie. Wreszcie musieliśmy wracać.
Przed bramą puściliśmy się za ręce. Szliśmy obok siebie. Na podjeździe ciocia Ewa stała z panią Ulą przy naszym samochodzie. Kiedy podeszliśmy do nich, ciocia Ewa powiedziała:
- W samą porę wróciliście. Marcin, musimy już jechać, bo Ulka ma jeszcze dziś masę spraw do załatwienia.
A potem ciocia i pani Ula pocałowały się, a ciocia nawet miała łzy w oczach. Ja pożegnałem się z Danusią, uścisnąłem jej rękę, głaszcząc palcem jej dłoń i szepnąłem:
- Do jutra, Nutko!
A ona smutno, głęboko spojrzała mi w oczy, potem spuściła wzrok i powiedziała:
- Żegnaj.
Wsiedliśmy do ...
... samochodu, pomachaliśmy Chrisowi, który właśnie wyszedł przed dom, i odjechaliśmy. Kiedy wyjeżdżaliśmy z bramy, widziałem jeszcze drobną sylwetkę Danusi, którą obejmowała pani Ula. Danusia machała nam ręką. Zrobiło mi się smutno.
Tej nocy spałem mocno i głęboko. Nie miałem żadnych snów.
***
Następnego dnia ciocia Ewa była od rana jakaś nieswoja. Razem zrobiliśmy śniadanie, usiedliśmy na tarasie w wiklinowych fotelach i piliśmy poranną herbatę. Wreszcie nie wytrzymałem i spytałem:
- Ciociu, co się stało? Jesteś taka smutna od rana?
- W sumie może nic takiego. Albo bardzo wiele. Po prostu straciłam najlepszą przyjaciółkę, jaka tu miałam. Zżyłyśmy się. Sprzedała wszystko, również dom, i dziś w nocy wyjechała do Kanady. Rozpocznie tam nowe życie, za miesiąc weźmie tam z Chrisem ślub. Chris to porządny, dobrze sytuowany mężczyzna i myślę, że Ulka będzie z nim szczęśliwa.
Pociemniało mi w oczach.
- Jak to dziś w nocy wyjechała?! A co z Danusią? – spytałem, podrywając się z miejsca.
- Zabrała ją oczywiście ze sobą. Przecież Ula ją adoptowała, bardzo ją kocha. Teraz zyska bardzo fajnego, kochającego tatę. Będzie miała wreszcie prawdziwy dom. To dobra dziewczynka.
- Kiedy wyjechali?
- Samolot mieli dziś koło 8.00 rano. Wczoraj przy stole u Uli przecież o tym rozmawialiśmy, nie słyszałeś? Ulka wysłała do Kanady swoje i Danusi rzeczy już dawno temu. A dom i ogród sprzedała ze wszystkim: meblami, nawet samochodem... ciekawe, kto się tu sprowadzi, podobno kupili ...