Szeptem o zboczeniu
Data: 16.01.2019,
Autor: AntoniAnonim, Źródło: Lol24
... "zostaw!”. Skowyt ustąpił miejsca warkotowi. Kobieta oparła się brzuchem o jego tułów. Patrząc wyzywająco w moim kierunku, gładziła psa po kroczu. Po krótkiej chwili zza owłosionej kępki wyłoniła się śmieszna, różowa końcówka. Jola przewróciła pupila na bok, zaczęła tarzać nim po podłodze. W tym momencie pies ostatecznie utracił zainteresowanie moją osobą. Poszczekiwał, ale tym razem z innego powodu – robił się napalony. Jego pani chichotała, przekomarzała się, na przemian zapraszała do siebie, gładziła, poszturchiwała sterczące prącie i brutalnie odpychała. Pies niecierpliwił się, bezustannie próbował na nią wskoczyć. Jola uklękła, zaczęła robić sobie palcówkę, zaś wolną ręką dalej prowadziła batalię z podskakującym zwierzęciem. W pewnym momencie rzucił się na nią z taką siłą, że aż zdołał powalić na podłogę. Od teraz Jola walczyła z nim w parterze. Odpychała nogami jego pysk i łapy, którymi rozpaczliwie próbował się zakotwiczyć. Z jego fiuta wyciekała przezroczysta sperma. Kobieta musiała to dostrzec – palce, drażniące jej waginę, nagle przyspieszyły. Przez moment zajmowała się tylko sobą, pozwalając psu skakać po jej brzuchu i kopulować z udem. W końcu zaczęła głośno jęczeć i – odpychając Fabiana - obracać się na brzuch. Będąc na czworakach, wypięła tłusty zadek. Strzeliła kilka razy dłonią po pośladku. Na ten wymowny sygnał pies natychmiast ruszył. W niezgrabnym susie przejechał pazurami po jej plecach, raniąc je w kilku miejscach. Próbując dorwać się do wnętrza, ...
... obijał penisem uda lub przerwę między pośladkami. Jola dostrajała pozycję do jego pozycji, raz cofała, raz przybliżała swój tyłek. Wreszcie wyczuł pochwę i rozpoczął swą szaleńczą gonitwę za spełnieniem. Masywne, umięśnione bydlę wdzierało się w kobiece łono z niewyobrażalną prędkością, jakby w strachu, że ktoś mu to zaraz odbierze. Jola zwisała przed nim z rękami rozpostartymi szeroko na parkiecie podłogi. Postękiwała przez moment, ale szybko ucichła. Spojrzała pod siebie i głośno zaklęła. Przeniosła dłoń w stronę krocza. Próbowała pochwycić członka, wyślizgującego się z jej wnętrza. Szeptała "o nie, o nie..”, stękała – ale tym razem z pewną nutą zawodu. Pies zeskoczył, obszedł swoją panią dookoła, wylizał ją po twarzy. W tym czasie zauważyłem tę cienką, bladą strużkę, której poświęcała tak wiele uwagi w naszej korespondencji. Zwierzęce nasienie wyciekało spomiędzy jej nóg.
A więc tak wizualizuje się ludowe przezwisko: "pies ją jebał” - pomyślałem. Dziwny seks, którego właśnie byłem świadkiem, dla większości ludzi uchodziłby za akt ostatecznego splugawienia. Myślę jednak, że nie brakowało i takich, co oddaliby nerkę za choćby kilka minut takiego seansu. Ja natomiast nie plasowałem się chyba w żadnej z tych dwóch kategorii – nakarmiłem swoją ciekawość, wynikającą z przekraczania granic "tabu” (przynajmniej na pewien czas), ale nie odkryłem też jakiegoś nowego, nieprzebranego źródła fantastycznej podniety. W trakcie całego przedstawienia mój penis pozostawał martwy.
Jola ...