1. Pewnego razu w Szczecinie


    Data: 14.02.2019, Kategorie: Sex grupowy Autor: Bąbolada, Źródło: Fikumiku

    ... będzie już doń wydzwaniać ani zawracać mu więcej gitary. On jednak również srogo się zawiódł, gdyż nadzieja jego rozwiała się już kilka dni później, kiedy to Bąbolewska zadzwoniła doń jak gdyby nigdy nic. Ewa tak łatwo się nie obrażała i nie sposób było ją zrazić do siebie. Dawid już do niej nie wrócił mówiąc, że ma swoją dumę i nie można go rzucać jak psa, po czym znów się z nim schodzić. Mimo to płakał po Bąbolewskiej przez długie miesiące, ona także odczuła jego brak, a ściślej – brak seksu z nim. * * * Okres po rozstaniu z Dawidem Kunkelem był dla Ewy Bąbolewskiej czasem seksualnej posuchy. Dziewczyna nie miała wówczas żadnego chłopca, który służyłby jej do regularnego rżnięcia, a własne paluchy jej nie wystarczały, musiała więc zaspokajać się na wszelakie inne sposoby. Jedną z jej metod, by dać ujście swemu wiecznemu, choremu podnieceniu, było odwiedzanie Madzi. Zdrobnieniem „Madzia” Ewa nazywała swą przyjaciółkę Magdalenę M., choć używanie jakiegokolwiek zdrobnienia w tym przypadku brzmiało po prostu głupio. Przypominało trochę zwracanie się słowem „maleńki” do boksera wagi ciężkiej. Swoją drogą, twarz Magdaleny przypominała nieco bokserską gębę – była gruba, policzki zwisały w niej na boki, a oczy były małe i położone blisko siebie. Dziewczyna wzrostem trochę przewyższała Ewę, a ważyła co najmniej dwa razy więcej niż ona. Jednym słowem - była spasiona. Przynależała do jakże uwielbianej przez Bąbolewską subkultury metalowców. Nosiła długie, czarne płaszcze i olbrzymie ...
    ... glany. Włosy także miała czarne, a jedyne, co było jasne w jej mrocznej postaci, to twarz. Magdalena miała nienaturalnie bladą, wręcz białą cerę - prawdopodobnie w celu osiągnięcia takiego efektu używała jakiegoś pudru. Imponowała Ewie, która mimo usilnych prób nie umiała ucharakteryzować się na heavy-metalową dziewczynę. Co prawda Bąbolewska nosiła glany, koszulkę z napisem „SLAYER” i rockową fryzurę, lecz wyglądała po prostu jak jakieś monstrum. Nie to, co jej przyjaciółka „Madzia” - ta w mniemaniu Ewy wyglądała porządnie. Magdalena mieszkała w dzielnicy Niebuszewo. Była to dzielnica owiana w Szczecinie złą sławą, a słynęła z tego, że przechadzanie się jej ulicami po zmroku bez należytej ochrony kończyło się zazwyczaj pobiciem bądź przynajmniej ograbieniem. Swą legendę w tej części Szczecina miała także Magdalena M. Mówiło się o tym, że organizuje ona w swej piwnicy tajemnicze spotkania, podczas których zawsze dochodzą stamtąd przedziwne dźwięki, przebijające się przez ciężką, metalową muzykę. Powiadano, że na owych posiedzeniach odbywają się różne zboczone orgie oraz obrzędy sekty satanistycznej, której jakoby Magdalena była przywódczynią. Nie sposób dojść, na ile owe opowieści były prawdziwe, a na ile powstały w wyniku ludzkiej, napędzanej strachem wyobraźni. Pewnym natomiast było to, iż Magdalena cierpiała na wiele zboczeń i dewiacji seksualnych, którym w jakiś sposób musiała dawać ujście. Tego dnia Bąbolewska z Magdaleną M. spotkały się na osiedlu Magdaleny. - Ewciiiśśś! ...
«12...91011...32»