Pewnego razu w Szczecinie
Data: 14.02.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Bąbolada, Źródło: Fikumiku
... – zapiszczała na przywitanie panna M. - Madziiiks, łiiiii! – odpowiedziała jej swym żabim głosem Ewa. Po nienaturalnie długim pocałunku w usta dziewczyny przytuliły się i stały tak objęte przez parę minut, prawiąc różne komunały, typu „Ależ ty ślicznie wyglądasz…”, które zresztą w odniesieniu do żadnej z nich nie były prawdziwe. Gdy skończyły swe rytualne przywitanie, usiadły jak zwykle na ławce i zaczęły pić wino „Dzban” – jedno z najtańszych dostępnych na szczecińskim rynku win. Trunek ten sprzedawany był w plastikowych workach. Przeznaczeniem takich opakowań było to, by rozlewać z nich wino do kubeczków, jednakże Ewa z Magdaleną – by nie tracić czasu – piły wprost z wora, wobec czego zawsze obficie się oblewały. Gdy opróżniły dwa worki wina, bogato nasączając nim swoje koszulki, udały się do piwnicy Magdaleny. Zamknęły za sobą grube i ciężkie drewniane drzwi, po czym rozsiadły się na zakurzonej kanapie. Właścicielka podłączyła swój wyposażony w odtwarzacz mp3 telefon komórkowy do głośnika i puściła muzykę. Normalnym ludziom te ciężkie brzmienia przeszywałyby uszy i przyprawiałyby o ciarki, dziewczyny jednak bawiły się przy takich dźwiękach szampańsko. Zrobiły sobie nawet potańcówkę, podczas której kręciły tyłkami wyobrażając sobie, że ich ruchy są seksowne. W rzeczywistości jednak przypominały dwa merdające z radości ogonami psy – jeden duży, a drugi mały, lecz obydwa grube. Śmiały się przy tym bez przerwy, a z wesołości rozbolały je aż brzuchy. Ewę śmieszyło to, że ...
... Magdalena się śmieje, a Magdalenę bawiła wesołość Ewy. Po jakimś czasie rozsiadły się z powrotem na brudnej kanapie i gospodyni położyła swą pulchną dłoń na brzuchu Bąbolewskiej. Zaczęła po nim gładzić koleżankę, by po chwili wślizgnąć się odrobinę czubkiem małego palca pod jeansy Ewy. - Wiesz, Ewciś, Sebastian wyjechał… - rzekła tajemniczym tonem. - Wiem, wiem kochana… I jak sobie radzisz bez niego? – spytała Bąbolewska, udając troskę. - Powiem ci, że jest ciężko. – Magdalena wsunęła dłoń głębiej do spodni Ewy. - No raczej… Ja też się rozstałam z Kulfonem i muszę sobie jakoś radzić. - Obydwie musimy sobie radzić. Możemy jednak sobie nawzajem pomagać, tak, jak kiedyś… - Dłoń Magdaleny znalazła się pod majtkami Ewy i pogładziła jej klejącą cipę. Bąbolewska spojrzała na koleżankę powiększonymi z podniecenia oczami. Pizda swędziała ją niemiłosiernie, gdyż dziewczyna wyczuwała okazję na miłą zabawę z Magdaleną. Ta ścisnęła mocno jej szczelinę. - Ochhh – wydobyło się z ust Ewy. Przytuliły się i pocałowały namiętnie, po czym zaczęły się pośpiesznie rozbierać, sapiąc głośno. Kiedy Magdalena zdjęła glany, w powietrzu rozniósł się swąd jej spoconych nóg. Bąbolewską bardzo kręciły tzw. „stopy metali”, a śmierdzące i brudne syry Magdaleny M. jak najbardziej się do takowych zaliczały. Ewa zatem uklękła przed koleżanką i zaczęła lizać jej tłuste stopy, zabawiając się przy tym swą cipą. Po chwili obydwie dziewczyny wstały i Ewa ściągnęła majtki koleżance, by ta następnie uczyniła to samo z jej ...