Pewnego razu w Szczecinie
Data: 14.02.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Bąbolada, Źródło: Fikumiku
... mocno. Ewa wbiła paznokcie w plecy Magdaleny, która ciasno oplotła ją grubymi nogami. Twarz Bąboleskiej wykrzywiła się, panna M. stękała głośno. Obydwie lizały się po twarzach. Po chwili przyjaciółki rozłączyły się i opadły ciężko na kanapę, by zaspokojone zasnąć koło siebie w alkoholowym upojeniu. * * * Innym ze sposobów Ewy, by znaleźć sobie partnera (bądź partnerów) do seksu, były wyjazdy do jej rodzimego Podgrodzia. W wiosce tej młodzież słynęła z tego, iż gustowała w nadmiernym piciu alkoholu. Młodzi chłopcy chodzili zataczając się po ulicach, z butelkami w rękach. Wielu z nich Bąbolewska znała z dzieciństwa, lecz sporo z tych osobistości było jej obcych. W tamtejszych warunkach Ewie było o wiele łatwiej upolować jakąś ofiarę, wystarczyło bowiem jedynie wyjść na ulicę i natrętnie nagabywać podpitych przechodniów, aż w końcu któryś się zgodzi pójść z nią do domu. Często zdarzali się mężczyźni na tyle pijani, że nawet nie zauważali jak brzydka jest dziewczyna, która prosi ich o usługi, szli więc za nią ślepo ciesząc się na czekające ich igraszki. Bąbolewska zaprosiła swą przyjaciółkę - Magdalenę M – by ta razem z nią wyjechała na parę dni do Podgrodzia. Rodzice Ewy nie sprzedali jeszcze domku, w którym niegdyś tam mieszkali, dziewczyna więc miała gdzie się zatrzymywać, gdy tu przyjeżdżała. Przyjaciółki weszły do owego domu, rzuciły walizki na ziemię i wyszły na ulicę, by spróbować zgarnąć z niej jakiegoś nietrzeźwego pana, który zgodziłby się użyczyć im swojego fiuta do ...
... zbereźnych zabaw. Niestety, nikt taki się nie trafił, wobec czego po dwóch godzinach stania przed domem i zaczepiania różnych mężczyzn, dziewczyny dały za wygraną. Wszyscy przechodnie byli dziś dla nich nieuprzejmi, wręcz wulgarni, postanowiły więc zaspokoić się same. Kiedy wróciły do domku, ku ogromnej uciesze obydwu przyjaciółek Ewie przyszedł do głowy świetny pomysł – mianowicie - przypomniała sobie, że zna pewnego chłopaka z centrum Nowego Warpna, który parę razy był chętny na seks z nią. Bąbolewska zadzwoniła więc do tego chłopca i jej nadzieja trochę przygasła, gdy usłyszała w słuchawce wiele innych głosów. Maćko - bo tak nazywano owego młodzieńca, stanowiącego ostatnią deskę ratunku dla niewyżytych dziewczyn - pił właśnie z paroma kolegami. Ewa pomyślała, że skoro jest już zajęty, to zapewne nie zechce mu się do niej wpadać, lecz po chwili namowy chłopak zgodził się przyjechać. Zastrzegł sobie jednak, że będzie z nim paru kolegów. Bąbolewska oczywiście zgodziła się z zapałem, bowiem im więcej chłopców do zabawy, tym lepiej. Odłożyła słuchawkę i przekazała Magdalenie dobrą nowinę. Podniecone dziewczyny, wyczekując niecierpliwie swych zbawicieli, poszły do sklepu, gdzie zaopatrzyły się w ogromne ilości alkoholu. Nim chłopcy przyjechali, były już nieźle wstawione, co jeszcze bardziej potęgowało ich napalenie. - Ja pierdole, Maćko, gdzie ty nas przywiozłeś?! – krzyknął jeden z przybyłych, wysiadając z samochodu i przyglądając się z niedowierzaniem raz Ewie, a raz Magdalenie. ...