Pewnego razu w Szczecinie
Data: 14.02.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Bąbolada, Źródło: Fikumiku
... – pstrykając w papierosa środkowym palcem - tylko pukając w niego delikatnie palcem wskazującym. Robiła to wprawdzie z wytrawnością godną prawdziwej damy, jednak owa dystynkcja w połączeniu z krótkimi, krzywymi i wiecznie spoconymi paluchami Ewy, wyglądała po prostu śmiesznie. Nic więc dziwnego, że Jerzy wraz z Przemem oglądając ten popis wybuchli gromkim śmiechem. Zabawna była w ogóle cała postać Ewy - koszulkę miała oblaną piwem, twarz wykrzywioną w dziwnym grymasie, który prawdopodobnie był uśmiechem, w jednej dłoni trzymała na wpół wypite piwo, a w drugiej zapalonego papierosa. Po każdym łyku piwa, podobnie jak przy zaciąganiu się papierosem, Ewa wymiotowała pod siebie, a nawet trochę na siebie. Nie było to w jej przypadku nic dziwnego, ponieważ żołądek jak i wątrobę miała doszczętnie zniszczone przez pochłanianie olbrzymich ilości tabletek antykoncepcyjnych oraz picie całymi hektolitrami najgorszych gatunków wódki, najtańszych win oraz piw. - Nie no, kurwa, to jest prawdziwy ewenement… Skąd takie coś się bierze na świecie? – spytał Przemo rozbawionym głosem, patrząc na Ewę. - Mnie nie pytaj… - odparł Jerzy porozumiewawczo. - Bąbolewska, jesteś jebnięta, wiesz? – zapytał Przemo Ewę, przeciągając sylaby i patrząc na nią jakby widział przed sobą kosmitę. - No raczej – odpowiedziała Ewa. Planowała rzec „oj tam, oj tam”, ale pomyliły jej się najczęściej używane powiedzonka. Dziewczynie zrobiło się tak przykro, że musiała wypić naraz pół butelki piwa. Oczywiście przyprawiło ...
... ją to o wymioty, które pociekły jej po koszulce. - Nie no, nie mogę na nią już patrzeć. Współczuję ci Jurej, że musisz z nią na co dzień wytrzymywać. – Przemo odwrócił się w stronę Jerzego. - Od dzisiaj nie muszę. Zrywam z nią – odparł Jerzy. – Słyszałaś?! – dorzucił po chwili w stronę swojej dziewczyny. Nastrój Ewy zmienił się momentalnie - jeszcze parę minut temu była w ekstazie, a teraz siedziała smutna i wściekła. Najbardziej zła była na Przema, ponieważ to on podbudzał przeciw niej Jerzego. - I dobrze robisz. – Przemo poklepał kolegę po ramieniu. – Już dawno powinieneś z nią zerwać – popatrzył z obrzydzeniem na Ewę. Bąbolewskiej łzy napłynęły do oczu. Siedząc naprzeciw Przema pochyliła się nagle w jego stronę. Uniosła tyłek, podkurczyła nogi i klęknęła przed kolegą, by po chwili paść do przodu i oprzeć się dłońmi o ziemię. Będąc na czworakach jakiś metr od chłopaka, wysunęła głowę w przód i wyszczerzyła zęby. Zawarczała groźnie, po czym niespodziewanie zaczęła szczekać. Początkowo szczekanie jej było ciche i powściągliwe, jednak bardzo szybko Ewa się rozkręciła i wyła niczym wilkołak, a ślina z jej pyska tryskała przy tym na koszulkę Przema. Obwisła, buldogowata morda Bąbolewskiej bardzo dobrze pasowała do odgrywanej przez nią roli psa. Jerzy i Przemo oglądając to początkowo zbaranieli, co dziewczyna przyjęła jako dobry omen, gdyż myślała, że chłopcy naprawdę się jej boją. Po chwili jednak donośny śmiech obydwu młodzieńców rozszedł się po okolicy. Ewa wtedy wściekła się ...