Pewnego razu w Szczecinie
Data: 14.02.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Bąbolada, Źródło: Fikumiku
... była w jakimś szoku. Na dodatek w powietrzu rozniósł się smród kału, co świadczyło o tym, że Ewa najprawdopodobniej popuściła w majtki. Dawidowi z początku zrobiło się trochę żal swojej byłej dziewczyny, lecz zaraz przypomniał sobie moment, w którym rzuciła go jak psa, potraktowała go jak gówno, więc teraz on postanowił potraktować ją tak samo. Splunął na nią, kopnął parę razy – aż dziewczyna zemdlała - po czym napił się razem z resztą. Kiedy nadszedł wieczór i zrobiło się chłodno, nasi przyjaciele zaczęli zbierać się do domu. Zapomnieli o leżącej w trawie Bąbolewskiej - nikogo już ona nie obchodziła. W drodze powrotnej Dawidowi przyszedł jednak do głowy pomysł. - Idźcie, ja na chwilę muszę wrócić, chyba coś zostawiłem – powiedział do kompanów i zawrócił w stronę miejsca, gdzie zostawili Ewę. Podszedł do swej byłej dziewczyny i ukucnął nad nią. - Kulfon… – wyjęczała ciężko Bąbolewska. Była pijana, obolała i przemarznięta. Jej przemoczona piwem oraz wymiocinami koszulka sprawiała, iż Ewie było jeszcze zimniej. Ledwo mogła się ruszać, czuła, jakby jej ręce oraz nogi ważyły po parę ton. Dawid, nic nie mówiąc, podwinął jej bluzkę do góry, aż ukazały mu się wielkie piersi. Wyjął ze spodni swoje przyrodzenie i macając Ewę po biuście, zaczął się onanizować. Z całej siły szarpał ją za sutki, nie bacząc na to, że sprawia dziewczynie ból. Należało jej się. Po trzydziestu sekundach doszedł, wytrysnął wprost na twarz Ewy, po czym wycisnął ze swego krzywego fiuta resztkę spermy i wytarł ...
... ją we włosy dziewczyny. - Kulfon… Kulfon… Kulfon… - Bąbolewska cały czas powtarzała to słowo, patrząc nieprzytomnym wzrokiem w niebo. Najwyraźniej była jeszcze w lekkim szoku. Dawid wstał, podciągnął spodnie i ruszył do domu. Chciał odejść godnie, jednak po postawieniu paru dumnych kroków wdepnął w psie odchody, na których się poślizgnął i upadł. Zaklął pod nosem, podniósł się i poszedł sobie, tym razem bez żadnej godności - wyglądał raczej jak zbity pies. Dziwnym zbiegiem okoliczności przez to samo boisko, na którym właśnie skończyli pić „przyjaciele” Ewy Bąbolewskiej, przechodził jej brat wraz z trzema swoimi kolegami. Każdy z chłopców dzierżył w dłoni dużą, wypełnioną piwami reklamówkę. Torby te brzęczały głośno, co było wynikiem obijania się o siebie butelek. Młodzieńcy zobaczyli idących z naprzeciwka Przema, Jerzego, Damiana oraz Magdalenę M. Kiedy dwie brygady zbliżyły się do siebie, to młodzi ludzie pozdrowili się i przybili ze sobą piątki. Kompani brata Ewy pominęli w powitaniach jedynie Magdalenę M., gdyż uważali ją za zbyt grubą, by zasługiwała na ich uwagę. - Co tam, Przemo? – spytał Michał, brat Bąbolewskiej. - W porządku. Właśnie tu piliśmy, tera już wracamy – odpowiedział Przemo. - Ta? A my właśnie idziemy tu pić, hehe – zaśmiał się Michał, po czym obydwie brygady pożegnały się. Idąc dalej brat Ewy spostrzegł klęczącego nieopodal w trawie Dawida. Kunkel jedną ręką dotykał czegoś leżącego na ziemi, a drugą machał zamaszyście w pobliżu swojego krocza. - Patrzcie, ...