-
Przypadek Michała cz.XXXV
Data: 20.03.2024, Autor: Iks, Źródło: Lol24
... rozpieprzyć coś wyjątkowego. - Michał, czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że… że… chyba nie…. – dukała Hanka, nie mogąc dokończyć zdania. Zatrzymała i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - Haniu, powinniśmy być przyjaciółmi. Tylko…, w końcu przyjaźń to super sprawa – oświadczyłem poważnie. – Musisz dać szansę Łukaszowi. Przekonać się, czy to prawdziwa miłość. Musisz to zrobić, bo warto. Widzę, że naprawdę tego chcesz. - Michał, ale… co z nami? - Tak jak powiedziałem, będziemy przyjaciółmi – odpowiedziałem. - Michał…. - Ciii, nie rozkminiaj tego! – Położyłem palec na ustach dziewczyny. – Sama dojdziesz do tego, że nie było innego, lepszego wyjścia. - Kuźwa, czemu muszę spotykać dwóch takich świetnych facetów i wybierać! – jęknęła rozżalona Góralka. - Hania, daj spokój! – uścisnąłem ją i przytuliłem. – Wolałabyś spotykać dupków i skurwieli? Poza tym, ja nie jestem taki cudowny. Pożądanie wypacza twoje postrzeganie mojej osoby. - Co ty tam wiesz, mądralo – prychnęła Hanka, ale czułem, że napięcie dziewczyny ustępuje. Wtuliła się we mnie mocno, jakby bała się, że wyrwę się z objęć i ucieknę. Nie odpowiedziałem. Przytuleni, resztę spaceru przeszliśmy w milczeniu. Hanka nie miała racji. Wiedziałem wszystko o tym, kim jestem, a także jak działam na kobiety. Cieszyłem się, że nie zatraciłem się w tej sytuacji i potrafiłem zachować się porządnie. W pewnym sensie, poczułem się dobrze z tym, jaką podjąłem decyzję. I wszystko byłoby super, z jednym ...
... małym zastrzeżeniem. Zastanawiało mnie, czemu w przeciągu tak krótkiego czasu tracę hurtowo kochanki?! Jak tak dalej pójdzie, niedługo zostanę sam! Plaga jakaś czy co?! To jakiś zasrany zmierzch miłosnego bożka! Powinienem ostro zabrać się za robotę i postarać o nowe kochanki. ****** Okazałem się aniołem. Dobrym duchem rodzącego się uczucia. Męskim odpowiednikiem greckiej czy rzymskiej bogini miłości. Pieprzonym Afrodytem czy Wenusem. Łukasz nie mógł uwierzyć, że tak postąpiłem. W jednej chwili zmienił nastawienie do mnie. Nie to, żebyśmy od razu byli przyjaciółmi, w końcu miał świadomość, że bzykałem jego wybrankę serca. Docenił jednak mocno moją postawę. Ostrzegł mnie jednak, żebym ich raczej nie odwiedzał w Bukowinie. A już na pewno nie w najbliższych kilku latach. Doskonale go rozumiałem. Też bym nie chciał. Wynajął apartament, a potem zabrał tam dziewczynę. Rodzicom nietrudno było to wytłumaczyć. Po prostu, narzeczony przyjechał za nią do Warszawy i tyle. Jagna została u nas, chociaż jej pobyt zbliżał się do końca. Przeciągała powrót do domu, bo miała na wyciągniecie ręki młodego Wanata. Z drugiej strony, przejawiała znacznie mniej inicjatywy. Wcześniej wręcz dopraszała się o kolejne pieprzenia, a teraz nie miało to miejsca. Jeśli do czegoś dochodziło, to ja byłem motorem tych zdarzeń. Dziwiło mnie to, bo miałem wrażenie, że przyjaciółka matki staje się coraz bardziej rozpustna. Aż tu nagle taka powściągliwość. Co się za tym mogło kryć? Miałem wrażenie, że odkąd ...