-
Przypadek Michała cz.XXXV
Data: 20.03.2024, Autor: Iks, Źródło: Lol24
... Łukasz zabrał Hankę do siebie, Jagna coś kombinuje. Być może byłem przewrażliwiony i szukałem problemu, tam gdzie go nie było. Czy było coś na rzeczy czy nie, ogłosiła, że za dziesięć dni nas opuści, co i tak było sporą zmianą względem pierwotnego planu. Janiołowa mi nie odmawiała swoich wdzięków, ale potrzebowałem też spełnienia z innymi kochankami. Z doświadczenia wiedziałem, że okoliczności poznania kandydatki na nową kochankę mogą być przeróżne, jednak imprezy i tego typu podobne zdarzenia najbardziej sprzyjają wypatrzeniu potencjalnej zdobyczy. Liczyłem więc, na najbliższą jaka się szykowała. Organizowały ją kilka osób wspólnie, zapowiadała się naprawdę niezła balanga. Na szkolnych korytarzach już można było usłyszeć wypowiadane z nadzieją pragnienia na nadchodzący melanż. Ja również miałem swoje oczekiwania, choć mniej miały wspólnego z alkoholem czy innymi używkami. Moim narkotykiem był seks i możliwości jakie w tej kwestii dawał mi dar. Z imprezy zamierzałem wrócić z dwoma trofeami w postaci zainfekowanych moim darem dziewczyn. Byłem święcie przekonany, że tak się stanie. Wyzwaniem pozostawało moim zdaniem wyszukanie odpowiednich dziewczyn. Mówiąc wprost, nie chciałem w swojej gromadce panien, do których zdobycia nie potrzebowałbym tak naprawdę daru. Tych, którym wystarczą okoliczności imprezy albo odrobinę więcej szumu w głowie, by wylądować z przygodnym facetem w toalecie lub innym równie uroczym miejscu, a tam oddać urokom szybkiego numerku. Snu z powiek mi ...
... to nie spędzało, bo wiedziałem, że kilka interesujących mnie panien na tej imprezie będzie. Nie wątpiłem też, że pojawią się inne, spełniające moje warunki, na tą chwilę całkowicie mi nieznane. Myśl o nowych wyzwaniach nakręcała mnie. Czułem przypływ dodatkowej energii. Przestałem rozmyślać o kurczącym się haremie. Hurtowo opuszczające mnie dotychczasowe kochanki przestałby być bólem głowy. Po pierwsze, wciąż kilka przy mnie trwało, a po drugie, zacząłem myśleć o zaistniałej sytuacji jedynie w kategoriach nowego doświadczenia. Dobrego, które przyniesie mi wiele przyjemności i doznań. Nowe rozdanie. Nowi ludzie. Nowe wyzwania. W końcu kto jak nie ja? Z narzędziem w postaci daru świat kobiet leżał u moich stóp. I wszystko byłoby pięknie, gdyby do mojej beczki miodu, ktoś nie dodał łyżeczki dziegciu. Był piątek, dokładnie tydzień do imprezy, na którą mocno oczekiwałem. Siedziałem w domu nad książkami. Wiem, dziwnie to brzmi, ale matura się sama nie napisze. Czasem trzeba liznąć trochę wiedzy. To mi przyświecało, gdy z bólem zaczynałem się uczyć w piątkowe popołudnie. Po nieco ponad godzinie nauki w naszym domu zjawił się gość. Ku mojemu zaskoczeniu była to Kornelia. Po krótkiej, kurtuazyjnej wymianie zdań z rodzicami przyszła do mnie na piętro. - Cześć Michał – przywitała się radośnie. - No cześć. - Ty, w piątkowe popołudnie kwitniesz nad książkami – zdumiała się siostra Saby, po czym dodała wesoło. – Coś złego dzieje się ze światem. Jakaś zła koniunkcja sfer ...