-
Życiowa układanka, część dwunasta,
Data: 24.03.2024, Autor: Niepozorny, Źródło: Lol24
... zapytał, kiedy tylko weszli do mieszkania i zamknęli drzwi za sobą. – Ale co mam powiedzieć? – Monika, zaskoczona, w pierwszej chwili nie domyśliła się o co ją pyta. – Jak przebiegły negocjacje? – Piotr poirytowany zwlekaniem, nie miał zamiaru dłużej czekać. – Ach, to – Monika dopiero przypomniała sobie, że nie powiedziała mężowi jeszcze nic o negocjacjach. Radość z rezultatów konsultacji medycznej przyćmiła poprzednie wydarzenia. – Po twoim wyjściu, Artur próbował obwinić cię o napaść, ale najpierw Bogdan go wyśmiał, że nawet go nie dotknąłeś, a później pan mecenas przywołał go do porządku… – Kolejny raz nam dzisiaj pomógł, trzeba będzie mu jakoś podziękować… – Piotr wszedł jej w słowo. – Kiedy Artur się wreszcie pozbierał z podłogi i uspokoił, to jeszcze próbował kwestionować kwotę, jakiej od niego oczekujemy. Mecenas szczegółowo wyliczał mu każde przestępstwo, jakiego dokonał, wymieniał paragrafy, które ten złamał i jakie są za to kary. – No i co? Zgodził się? – Piotr nie mógł się doczekać meritum. – Na pierwsze trzy żądania, przystał prawie bez protestu, dopiero jak wyliczenia dotarły do tamtej soboty – tutaj Monika wyraźnie posmutniała – to próbował się targować, ale adwokat sprowadził go na ziemię, długą listą czynów, kolejnymi przepisami, paragrafami i ustawami. – I wtedy się zgodził? – Jeszcze nie. Próbował bronić się, że nie ma tyle majątku, ale mecenas nie dawał za wygraną. Bogdan i Jerzy zasugerowali, żeby jeszcze sprzedał ...
... samochód, a na brakującą resztę wystawił weksel. Był wściekły, ale w końcu się zgodził. – Wreszcie. – Ale z Arturem, to jeszcze nie koniec… – To jeszcze coś później było? – Kiedy Artur już zgodził się na te warunki, to adwokat przypomniał mu jeszcze o tym przekręcie, w którym ktoś podawał się za mecenasa Malinowskiego. Finalnie zmusił go, aby wpłacił na konto kancelarii kolejne sześćdziesiąt tysięcy zł, żeby nie być ciąganym po sądach. – I dobrze chujowi. – Na koniec, adwokat wymusił na nim jeszcze rozwiązanie naszych umów o pracę, z dniem dzisiejszym, dostaniemy odprawy - ty półroczną, a ja trzy miesięczną, ze wszystkimi premiami i dodatkami oraz dobre świadectwa pracy. – Nawet o tym nie pomyślałem… – Ja też nie – przyznała - No i kolejny weksel na pokrycie ewentualnych, dalszych kosztów leczenia. – I Artur to wszystko podpisał? – Tak – zadowolona wręczyła mężowi tekst pierwszej ugody. Rozochocony dotychczasowymi sukcesami i przekonany, że kolejne negocjacje były dużo łatwiejsze od poprzednich, zapytał o nie, spodziewając zdawkowej odpowiedzi. – A jak poszło z druga ugodą? Monika wyraźnie posmutniała i zaczęła nieśmiało opowiadać dalszy przebieg wydarzeń. – Pod nieobecność prawnika, Jerzy i Andrzej zaczęli rozmowę. – To gdzie wtedy był adwokat? – Wyszedł z Arturem spisać, wydrukować i podpisać ustaloną ugodę i dopiero po jakimś kwadransie wrócili, żeby podpisała… – Aha – Piotr powoli poznawał wydarzenia z jej relacji – A co z ...