1. Życiowa układanka, część dwunasta,


    Data: 24.03.2024, Autor: Niepozorny, Źródło: Lol24

    ... przedsiębiorcy.
    
    – Piotrek NIE! – Monika próbowała powstrzymać męża za ramię.
    
    Artur, na widok zbliżającej się pięści, próbował się odsunąć wraz z krzesłem od stołu, choć ten był na tyle szeroki, że wystarczyło żeby się odchylił do tyłu, aby uniknąć ciosu. Noga siedziska jednak zahaczyła o wykładzinę i wraz z całym krzesłem poleciał do tyłu, z hukiem lądując na podłodze.
    
    Bogdan, przysłuchując się rozmowie adwokata z Arturem, obserwował Monikę. Zauważył jednak ruch jej męża i instynktownie zareagował. Odruchowo sparował, otwartą dłonią, cios pięści lecącej w kierunku siedzącego obok byłego kompana. Obaj przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
    
    – Zostaw, nie warto… – Bogdan uspokajał Piotra, jednocześnie uwalniając jego pięść z nadspodziewanie silnego uścisku.
    
    W sali konferencyjnej zapanował lekki harmider, jednocześnie toczyła się wymiana zdań między Arturem a Bogdanem, obok zaś druga polemika mecenasa z Piotrem.
    
    – Ja pierdolę, moja głowa – Artur zawył na ziemi
    
    – Nie jęcz, nawet cię nie dotknął – Bogdan zwrócił się teraz do leżącego.
    
    – Panie Piotrze, prosiłem o panowanie nad emocjami – mecenas strofował męża klientki.
    
    – Ale on obraził Monikę…
    
    – Słyszałem. Jednak lepiej będzie, jeśli pan wyjdzie i zaczeka tam, gdzie byliśmy przed spotkaniem. – prawnik próbował nie okazywać zdenerwowania.
    
    Był zły na mocodawcę, że dał się tak łatwo sprowokować, torpedując jego starania o zawarcie ugody. Sam z trudem tolerował obecność i zachowanie Artura, teraz jednak ...
    ... będzie musiał jeszcze bardziej się postarać, aby osiągnąć zakładany cel.
    
    – Zaatakował mnie… – Artur próbował obwiniać Piotra.
    
    – Zamknij się. Sam się wyjebałeś z krzesłem – Bogdan uciszał dawnego kompana – A jak jeszcze raz ją obrazisz, to sam ci pierdolnę…
    
    Piotr, wychodząc wściekły z sali, usłyszał słowa Bogdana i spojrzał z zaskoczeniem w jego stronę. Kolejny raz dzisiaj, niespodziewanie otrzymał z jego strony wsparcie. Nim minął drzwi, zerknął jeszcze na Artura, który nadal leżał na podłodze i ze zdziwioną miną patrzył na swojego kompana.
    
    – Panowie tylko bez rękoczynów, bo wezwę ochronę… – te słowa mecenasa, Piotr usłyszał jako ostatnie, nim zamknęły się za nim drzwi.
    
    – Kurwa! Ale spierdoliłem sprawę… – zaklął tak siarczyście, aż asystentka za kontuarem podskoczyła przerażona.
    
    Był wściekły na siebie, że dał się sprowokować. Swoim atakiem niczego nie osiągnął, nie docenił szerokości blatu, a teraz Monika została tam sama.
    
    Nie miał pojęcia, jak dalej przebiegną negocjacje i jak bardzo spierdolił plan adwokata, ale zdawał sobie sprawę, że mocno utrudnił mu zadanie.
    
    Teraz mógł tylko czekać, nie mając już żadnego wpływu na dalszy przebieg negocjacji. Zrezygnowany ruszył przed siebie korytarzem, na końcu którego znajdowała się palarnia.
    
    Tymczasem w pomieszczeniu, które opuścił, nikt nie kwapił się, aby pomóc Arturowi podnieść się z podłogi. Adwokat układał w głowie nową koncepcję poradzenia sobie z krnąbrnym przeciwnikiem, pozostali zaś, z satysfakcją ...
«12...456...26»