-
Życiowa układanka, część dwunasta,
Data: 24.03.2024, Autor: Niepozorny, Źródło: Lol24
... obserwowali, jak zadufany w sobie biznesmen, ze skwaszoną miną i jękami bólu podnosi się z ziemi, po ciosie, którego nie otrzymał. – Chyba nie zdaje sobie pan sprawy, z powagi sytuacji, w jakiej się pan znajduje – mecenas Kabała, podniesionym głosem ponownie zwrócił się do Artura – Za przestępstwa, których się pan dopuścił, powinien pan następne dwadzieścia lat spędzić za kratkami… – Ale nie wytrzymasz tam długo gnido, dla takich jak ty, współwięźniowie mają specjalne atrakcje, gorzej traktują tylko pedofili – Jerzy nie wytrzymał i przerwał adwokatowi. – To akurat prawda – mecenas nabrał powietrza i potwierdził słowa przedmówcy. – Jaką mam pewność, że mimo iż zapłacę, to nie trafię do więzienia? – Celem ugody jest rozwiązanie, w której obie strony coś zyskują. Moja klientka jest gotowa zrezygnować ze zgłaszania przestępstw, których padła ofiarą, jeśli bezzwłocznie uzyska zadośćuczynienie, którego oczekuje oraz spełnienia pozostałych żądań. Obaj spojrzeli na Monikę, która jedynie twierdząco skinęła głową. – Ale nie mam teraz takiej gotówki… – Artur próbował zbić wysokość żądań. – To sprzedaj samochód – Jerzy nadal nie odpuszczał. – Weź kredyt – wtrącił Bogdan. – Albo na brakującą kwotę wypisz weksle… – Andrzej również dorzucił swoje trzy grosze. Zarówno Monika, jak i reprezentujący ją prawnik, byli nieco zaskoczeni faktem, że pozostali uczestnicy mediacji, choć pozornie nie mając w tym żadnego interesu, to przerywając wypowiedzi adwokata, ...
... wspierają ich działania, kontrując argumenty byłego kolegi. Mecenas powstrzymał ich dalsze wypowiedzi gestem ręki. Nie potrzebował i nie chciał ich pomocy. Domyślał się, że będą oczekiwali w zamian ustępstw we własnej sprawie, jeszcze tylko nie wiedział jakich. – Panie Arturze, określenie wysokości zadośćuczynienia leży w gestii strony ofiary, a nie sprawcy – powiedział, kiedy wreszcie pozostała trójka ucichła. – Ale, aż tyle? – Artur wciąż nie dawał za wygraną… – Dopuścił się pan szeregu przestępstw, których moja klientka padła ofiarą. Za każdą z doznanych krzywd należy się jej stosowne zadośćuczynienie. Najwyraźniej nie jest pan świadom ich ilości, kwestionując wysokość roszczeń mojej mocodawczyni. Zatem pozwoli pan, że wymienię wszystkie dla porządku… – mecenas mówił bardzo spokojnym, lecz pewnym głosem. – Słucham… – Artur, zaskoczony opanowaniem prawnika, poddał się jego woli. – W dniu szesnastego maja bieżącego roku, we własnym biurze, doprowadził pan moją klientkę, a swoją podwładną, do poddania się innej czynności seksualnej, naruszając tym samym artykuł sto dziewięćdziesiąty dziewiąty Kodeksu Karnego, zagrożony karą pozbawienia wolności do lat trzech. Dla osiągnięcia własnych korzyści odegrał pan przed moją klientką mistyfikację. Zastraszył ją pan, wzbudzając w niej poczucie zagrożenia oraz wmawiając jej krytyczne położenie. Co więcej, aby uwiarygodnić fałszywie przypisywane jej zarzuty, posłużył się pan nazwiskiem mojego wspólnika, wykorzystując jego ...