-
Różowe okulary.
Data: 28.04.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24
... którą znalazłem się w tym miejscu. — Chcesz zapalić? Dziwię się samemu sobie, ale chcę. Laura znika za drzwiami szkoły i momentalnie wraca z kolejnym papierosem. Jest jakiś inny. To skręt. — Nie patrz się tak, to od zaufanego dilera. Dobre gówno. Nazywa się „różowe okulary”. Przez całe życie uczono mnie, że narkotyki są złe, ale jest mi tak wszystko jedno, że bez wahania przyjmuję zawiniątko i palę dobre gówno od zaufanego dilera z Pomyłki Wielkiej. Nie czuję różnicy, a Laura nie przestaje nadawać. — Są już po pięćdziesiątce i mają tylko Julkę, a ona ani na randki, ani na imprezy. Tylko modlitwy i te jej spotkania. Poważnie obawiają się, że pójdzie do klasztoru i zostaną bez wnuka. Dlatego ich tu nie ma. Żebyście czuli się swobodniej. — Prycha. — Mareczek chyba wręczy mi order, jak któryś z was chluśnie jej minetę. Czekam, aż powie, że to żart. Nie robi tego. Zaczynam rozumieć, dlaczego tak śpieszyło jej się z wódką. Przygaszam końcówkę skręta i chowam głęboko do kieszeni. — Powinienem wrócić do środka. — Powinieneś. Żegna mnie przeciągłym siorbnięciem. W środku od razu wpadam na Filipa. Zamierzam udać, że go nie widzę, ale on idzie prosto na mnie. Jego skwaszona mina mówi mi, że chcę go wysłuchać. — Martyna kazała cię znaleźć i powiedzieć, żebyś poszedł do kantorka i przyniósł jakiś prezent. Kiwam głową. Wolę nie pytać o powody. Jak tlenu potrzebuję zapunktować u Julki. Gra toczy się w końcu o wiele wyższą stawkę, niż wcześniej ...
... sądziłem. Idę po schodach w dół, na piętro minus jeden. Mijam rzędy oddzielonych siatką szatni i na końcu korytarza znajduję kantorek. Wchodzę do środka, a tam biurko z lampką nocną i szafa pełna narzędzi. Przezroczyste szufladki na lewo od biurka wypełnione są śrubkami i innymi wkrętami. Z prawej zaś strony stoi sterta szkolnych krzesełek i równiutko ułożone materace do ćwiczeń. Rozglądam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie widzę prezentu. Nagle zamykają się za mną drzwi. Gra głośna muzyka, ale jestem pewien, że słyszałem, jak ktoś przekręca klucz. Natychmiast dopadam do klamki. Drzwi nie otwierają się. Walę w nie pięścią. — Nie powinna mnie pocałować, tak? To czekaj, bo zaraz cmoknie mnie w sam czubek kutasa. — Słyszę ściszony głos Filipa. Nie mogę uwierzyć, że dałem się tak zrobić. Kurwa! Nic nie odpowiadam. Wiem, że już sobie poszedł. Walę w drzwi jeszcze mocniej, ale tylko przez chwilę. To na nic. Krążę po ciasnym pomieszczeniu, rozważając wszystkie opcje. Początkowo zamierzam wołać o pomoc, ale zdaję sobie sprawę, że w najlepszym razie wystawię się na pośmiewisko. Muszę to zrobić inaczej. Lustruję malutkie okno, które znajduje się pod sufitem. Nie dość, że jest zbyt ciasne, to z jakiegoś powodu nie ma klamki. Siadam na podłodze zrezygnowany. Tracę poczucie czasu. Podnoszę się dopiero wtedy, gdy widzę jakiś ruch za oknem. Wspinam się na palce, by lepiej widzieć. Trawnik i kilka drewnianych stołów oraz ławki. Na jednej z nich Filip głaszcze Julkę po głowie, a ...