.Prezent
Data: 06.07.2024,
Autor: Vee, Źródło: Lol24
... pojękiwanie.
Niestety, to wszystko, co mogę zrobić.
Nie mogę prosić o szybciej, nie mogę prosić o wolniej. Nie mogę być sprośna ani wymawiać imienia Pana Boga nadaremno. Nie mogę nic. Zaczynam czuć się jak przedmiot, którego przyjemność jest tylko produktem ubocznym.
Aż staje się coś, co wszystko zmienia.
Łapie mnie za dłonie.
Znowu jestem człowiekiem. Łapczywie splatam nasze palce i zaciskam mocno w przymierzu dwojga kochanków. Od teraz seks jest naszym wspólnym dziełem. Uwielbiam go za to. Wpadam w ekstazę. Chcę więcej i więcej, a Tomek jakby czytał mi w myślach. Wrzuca piąty bieg. Moje odgłosy zyskują na sile. Jedyne czego pragnę, to by ta chwila nigdy się nie kończyła. By trwała i trwała.
Ale to samolubne trzymać ją tylko dla siebie. Wbrew czerwonej kulce staję się głośna. Chcę, by od naszej pasji sztućce tańczyły na stole poczciwych Nowaków. Chcę, by młody Stępiński słyszał, jak mi dobrze.
Kochamy się wyjątkowo długo i choć zwykle już dawno dogoniłabym spełnienie, teraz stale mi ono umyka. Mimo że od dłuższego czasu wydaje mi się, że potrzebuję jeszcze tylko chwili, chwileczki.
Ej! A ja?
Opadam całym ciałem na materac i oboje zastygamy. W całym pokoju słychać jedynie ciężkie oddechy. Przygnieciona ciężarem męskiego ciała pozwalam, by wypełniło mnie lepkie ciepło. Jezu! On mi robi Wrocław 97’! Wiem, że to dowód naszego sukcesu, ale teraz mam niedosyt. Zabrakło mi dwóch, może trzech ruchów! Desperacko próbuję nabić się na penisa, ale ten zdążył ...
... się już skurczyć.
— Spokojnie, to jeszcze nie koniec wrażeń — uspokaja mnie Tomek.
Opuszcza pokój. Wyczekując go, zauważam, że ośliniłam niemały kawałek łóżka. Do jutra zdążę posprzątać.
Ukochany wraca do pokoju i siada obok mnie. Głaszcze mnie po pupie.
— Gotowa?
Kiwam energicznie głową. Jasne, że jestem gotowa. Ale ty? Tak szybko?
Siada na moich nogach. Nagle struga jakiegoś dziwnego płynu spada na mój ciasny otworek. Instynktownie reaguję ostrym szarpnięciem. Gdyby na mnie nie siedział, chyba wyskoczyłabym z łóżka. Serce podskakuje mi do gardła, gdy dostrzegam na kołdrze rozszarpany prezent spod choinki. Lubrykant i korek analny.
Ja ją zabiję!
— Pytałem, czy jesteś gotowa. — mówi roześmiany.
Walczę z myślami. Zakończyć tę maskaradę? A może dotrzymać słowa danego Koziołowej i Tomkowi? Boję się. Jedyne co wiem o seksie analnym to to, że cholernie boli.
Druga struga płynu spada na moją pupę. Chłopak dotyka mnie palcem wskazującym. Początkowo wzdrygam się, ale ostatecznie pozwalam mu zataczać koła wokół tego miejsca.
— Nigdy nie mówiłaś, że chcesz tego spróbować.
— Bo nie chcę! — mówię niewyraźnie.
Pozwalam wydostać się prawdzie. Wiem, że z mojego bełkotu nie da się nic zrozumieć.
Kiedy zatapia we mnie palec, boli niesłychanie. Nie ból jest jednak najgorszy, a idące z nim ręka w rękę wstyd i upokorzenie. Żałuję, że tego nie przerwałam. Teraz i tak nie ma to już sensu. Zresztą Tomek zapewnia mnie, że wedle jego wiedzy będzie mi jak w ...