1. O dziewczynie w czerwonym kapturku


    Data: 24.07.2024, Autor: unstableimagination, Źródło: Lol24

    ... ramię.
    
    Z wysiłkiem otworzyła oczy i zobaczyła, że biegnie przez las, głową w dół.
    
    Wolfgang? — przemknęło jej przez głowę.
    
    Widziała silne nogi w mokrych, szarych spodniach, biegnące przez trawy, mchy i paprocie. Ramię mężczyzny uciskało jej brzuch, a jego ręka mocno trzymała jej nogi, przyciskając je do szerokiej piersi. Przez warstwy zimnego i mokrego materiału Greta czuła ciepło nieznajomego. Oddychał równo i głęboko, a szybki bieg zdawał się w ogóle go nie męczyć. Przyciskał ją mocno do siebie, dzięki czemu nie podskakiwała aż tak bardzo na ramieniu w rytmie kroków. Uczepiła się tej odrobiny ciepła bijącej od mężczyzny i przywarła mocniej do niego. Trzęsącymi się rękami sięgnęła i niezdarnie objęła go, próbując przylgnąć jak najdokładniej do szerokich pleców. Zacisnęła zęby, powstrzymując ich dzwonienie i zamknęła oczy.
    
    Minęły minuty, a może godziny i z letargu obudził ją trzask zamykanych drzwi. Ogarnęło ją ciepłe powietrze, przesycone zapachem żywicy, dymu i czymś jeszcze. Jakimś nieuchwytnym, nieznanym aromatem. Wolfgang zdjął ją z ramienia, postawił na nogi. Kolana się trochę pod nią ugięły, ale udało jej się nie upaść. Podtrzymując ją, popatrzył poważnym wzrokiem w jej oczy.
    
    Jego ciepły miodowy wzrok wpatrzył się w nią z... troską, niepokojem? Odpowiedziała swoim niebieskim spojrzeniem, wciąż trzęsąc się z zimna. Nie umiała tego powstrzymać, miała wrażenie, że wszystkie mięśnie zbuntowały się. Chciała podziękować, ale nie umiała się ...
    ... odezwać.
    
    Wolfgang upewnił się, że dziewczyna nie upadnie. Klęknął i rozwiązał jej buty i pomógł jej je ściągnąć, po czym zostawił ją przy drzwiach. Podszedł do kominka, dorzucił kilka dużych kawałków drewna, przeszedł na drugą stronę izby i zaczął rozpalać w piecu kuchennym. Spojrzał na nią.
    
    — Dasz radę podejść bliżej ognia?
    
    Był taki duży, a poruszał się tak szybko i zwinnie. Układał precyzyjnie suche gałęzie i drewienka, a woda kapała z jego przemoczonego ubrania, tworząc małą kałużę przy kuchennym piecu. Greta spojrzała na swoje nogi, gdzie dużo większa kałuża rozlewała się coraz szerzej po deskach podłogi.
    
    Rozejrzała się po pomieszczeniu. Stała w dużej przestronnej chacie, której jeden bok stanowiło wejście do jaskini. Ciężkie, dębowe bale przeplatały się, tworząc trzy solidne, drewniane ściany, które osadzone były głęboko w skale. Przez kilka dużych i mokrych od deszczu okien wpadała odrobina mętnego światła. Kamienny kominek płonął coraz jaśniej i cieplej. Przy nim stał duży stół. Kilka szafek, krzeseł i półek ozdabiało surowe, lecz przytulne wnętrze. Wysokie i szerokie wejście do jaskini tonęło w mroku. Widziała jeszcze, że ciepła drewniana podłoga chaty wyściela również znikający w mroku korytarz skalny.
    
    — Greta? — spokojny głos mężczyzny miał w sobie wyraźną nutę niepokoju.
    
    Ach tak, kominek — przypomniała sobie.
    
    Patrzył na nią swoim miodowym spojrzeniem, nie przerywając pracy. W kuchennym piecu już płonęło, a parę mniejszych i większych garnków stało na płycie. ...
«12...91011...34»