Adam i Adam czyli Adamów dwóch
Data: 04.08.2024,
Autor: abigail, Źródło: Lol24
... do niczego nie doszło? Cooo? Nie było nawet buzi buzi? -
- Nie, nic nie było. Tylko spacerowaliśmy po plaży. Za to wy, jak widzę nieźle sobie poużywaliście. A tak właściwie to jesteś świnia. Zostawiłaś mnie samą, nawet nic nie mówiąc.-
- Jaką samą? Z Adamem! Wyglądałaś na cholernie nim zainteresowaną. A ja miałam cholerne braki. Nie miałam nic w sobie prawie od miesiąca! Jak sobie to wyobrażasz, gdybyśmy wróciły razem? I nie wmawiaj mi głupoty, że nic nie było…….- Znacząco wpatrując się we mnie, a konkretnie w moje białe majteczki na których odznaczała się ciemna plama. I uśmiechając się kpiarsko zaraz dodała.
- Teraz masz odpowiedź na swoje pytanie, dlaczego idąc na randkę zawsze zakładam czarne koronki. Na nich po prostu niewiele, albo nic nie widać. -
- Świnia!- Odparłam i obie wybuchnełyśmy śmiechem. Koniec końcem śniadanie zaliczyłyśmy jednak razem. Krzysztof z Adamem wrócili do Poznania, a mnie nie powiem było trochę nie tak, że nawet się nie pożegnał. Pewnie się wkurzył, za niezaliczoną noc. Ale co można się spodziewać po smarkatej małolacie, do tego z wianuszkiem. Za to po południu pojawił się drugi Adaś, i pomału humorek mi wrócił.
Widywaliśmy się codziennie na plaży, a jak kończył swój dyżur, to zawsze był jakiś wypad a w oczach reszty zostaliśmy, taką parką papużek nierozłączek. Były więc pocałunki, przytulanki, na dodatek pozwalałam mu na coraz bardziej śmielsze pieszczoty, rozum poszedł gdzieś w odstawkę, a mną zaczęło rządzić moje ciało. I ...
... wystarczyło, byśmy nie widzieli godzinę a już tęskniłam za jego bliskością. Tym wzrokiem pełnym pożądania, głębokimi pocałunkami i wszędobylskimi dłońmi, delikatnie pieszczącymi moje ciało. A ono pragnęło ciągle więcej i więcej a sama też na coraz więcej pozwalałam. A granice, czego mu wolno a czego nie zaczęły się pomału zacierać. O ile dotychczas, dopuszczałam pieszczoty tylko przez materiał bluzeczki, czy sukienki, to teraz mógł już się zapuścić pod nią, i nie protestowałam gdy wyłuskiwał piersiątka z stanika. I nie zaciskałam też kurczowo ud, gdy jego dłonie pod sukienką sunęły po nich coraz wyżej i wyżej . Jedno tylko co pozostało niezmienne, to nieprzekraczalna granica która wyznaczały majteczki. I o ile pieszczoty Adasia, były początkowo bardzo delikatne, i bardzo cierpliwie przechodził z nimi w nowe miejsca, to jednak z czasem stawały się jakby coraz bardziej łapczywe i natarczywe, nie było w tym żadnej brutalności, czy siły i natychmiast reagował na każdy, nawet najmniejszy gest oporu z mojej strony. Coś się jednak zmieniało we mnie i czułam, że czasami jakbym to ja, trochę traciłam nad sobą panowanie. Tyle, że jak za bardzo się spieszył z dotarciem do wymarzonego celu, to wówczas cały czar pryskał, jak taka bańka mydlana a ja cała wystraszona, z mety traciłam na to coś więcej ochotę. Chyba zbyt późno zrozumiałam, że Adaś był już bardzo zniecierpliwiony tymi powolnymi podchodami, a on był na tyle ślepy, by nie zauważyć że ja to wprost uwielbiałam, z resztą do dziś to ...