Natura Rozkoszy
Data: 19.10.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... zawróć - powtórzyłam sobie w głowie zastanawiając się nad odpowiedzią.
Ale nie zawróciłam.
- Chętnie - wydukałam cienkim głosikiem, ewidentnie udając słodką idiotkę dla złagodzenia niefortunności sytuacji.
- Niech Pani usiądzie, zaraz nam naleję.
Usiadłam na brzegu mokrego od wody podestu, przeznaczając dłuższą chwilę na obserwację nieznajomego. Gdybym miała go opisać, nazwałabym go po prostu mężczyzną. Bez całej otoczki nowoczesnego pojęcia męskości naszych czasów. Samiec z krwi i kości, normalnej, męskiej budowy ciała. Lekkość i zdecydowanie jego ruchów mimo paradowania w samym ręczniku - wydawała się dowodem tego, że nie przejmuje się on zbytnio ani tym co myślą inni, ani dziwnością zaistniałej sytuacji. Nie wiedziałam czy to dobrze. Ale na pewno mnie to zaintrygowało.
- Marek - przedstawił się nieznajomy podając mi szklankę z ciemną zawartością
- Marta - odpowiedziałam, nie rezygnując w dalszym ciągu z udawania słodkiej idiotki o niewinnym spojrzeniu
- Na długo tu przyjechałaś?
- Jutro wyjeżdżam. Chyba i tak byłam tu za długo, zaczynam świrować z samotności i braku kontaktu z cywilizacją.
- To dlatego dzisiaj do mnie przyszłaś?
- Eee…nie miałam w tym większego celu. To był chyba impuls ciekawości i chęć rozprostowania nóg. Nie wiedziałam, że ktoś tu będzie.
- Zawsze ulegasz ciekawości? - zapytał tym razem z już nieukrywanym uśmiechem, ukazującym jednocześnie w jego oczach dziwny ogień.
- Hmm… nie zawsze. Ale to miejsce dziwnie ...
... mnie…nastraja.
- To prawda. Przyjeżdżam tu dwa razy w roku kiedy jestem na skraju zawodowego i życiowego wypalenia.
- Pomaga?
- Częściowo. Czasem myślę, że skoro tu wracam to moja historia nie uległa znaczącej poprawie. Zwłaszcza, że przyjeżdżam tutaj sam.
- Brak szczęścia w miłości?
- Raczej brak zadowolenia byle czym. Ale z drugiej strony…sam nie jestem ideałem.
- Cóż za skromność
- Drwisz ze mnie?
- Nie, skądże! Po prostu większość mężczyzn, których poznaję, ma ewidentnie wybujałe ego i samoocenę, która wręcz przytłacza moją własną.
Marek nie skomentował. Patrzył się w jeden punkt ewidentnie odpływając myślami. O czym myśli? Ciekawość wypełniała mnie do reszty. Złapałam się na tym, że odkąd go zobaczyłam mam niesamowitą chęć poznania kim jest. Cisza między nami trwała już dłuższą chwilę. Patrzyliśmy się oboje w lukę między drzewami, za którą z blaskiem tajemniczości świecił księżyc. Co ciekawe cisza, która między nami narastała - nie była wcale krępująca. Wręcz przeciwnie. Czułam niesamowity spokój połączony z poczuciem obecności drugiego człowieka. Człowieka, którego nie znałam, a z drugiej strony z niewyjaśnionych przyczyn wydawał mi się bardzo bliski. Razem na odludziu. Sami. Ale nie samotni. Nie wiem czy to magia tego miejsca, czy efekt wielomiesięcznego braku bliskości, ale nie zastanawiając się ani chwili dłużej położyłam dłoń na jego ramieniu. Kiedy odwrócił się w moją stronę spojrzałam mu głęboko w oczy, widząc znowu ten sam ogień co wcześniej. ...