Winda do nieba
Data: 12.11.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... jaką? – spytała wyraźnie zaciekawiona.
- Niezwykłą... – odpowiedziałam tajemniczo.
- Z Tobą każda przygoda jest niezwykła – uśmiechnęła się i wtuliła w moje ramię.
- Czyli chcesz?
- Jeszcze jak! – powiedziała podekscytowana.
- No to chodź ze mną.
- A gdzie?
- Zobaczysz...
Szłyśmy w milczeniu wtulone w siebie. Pod podeszwami butów lekko skrzypiał zmrożony, niedokładnie odgarnięty z chodników śnieg. Każdy, najlżejszy nawet powiew zimnego wiatru czułam na ledwo osłoniętych materiałem krótkiej spódniczki pośladkach. Mijałyśmy oświetlone blaskiem latarni kamienice starego miasta. W żadnym z okien nie paliło się już światło. Nic dziwnego. Było dobrze po północy, co było idealną porą do wprowadzenia w życie skrywanego od dawna planu wyjątkowo podniecającej zabawy.
Prowadziłam moją dziewczynę do starannie wybranego miejsca, w którym już jakiś czas temu chciałam przeżyć z nią coś szalonego, ale zawsze coś niweczyło moje zamiary. Miałam nadzieję, że tym razem się uda. Mając na uwadze cały wcześniejszy, fantastyczny rok stwierdziłam, że warto postawić wszystko na jedną kartę i spróbować szczęścia. Podczas jednej z wielu długich rozmów pomysł podsunęła mi znajoma z internetu i od tej chwili stało się to moją fantazją i małą obsesją.
Po kilkunastu minutach wolnego spaceru doszłyśmy na miejsce. Przed nami stał wysoki, szary blok, z tak zwanej wielkiej płyty, który co dzień mogłyśmy oglądać z okna naszego mieszkania.
- Jesteśmy – oznajmiłam.
- Ale gdzie? ...
... – spytała zaskoczona Ania.
- No tutaj.
- A dlaczego tutaj?
- Chodź do środka, to zobaczysz.
- Kto tu mieszka?
- Za dużo pytasz – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za rękę w stronę budynku.
- Ale przecież jest domofon, jak niby mamy tam wejść i po co? Wszyscy już dawno śpią.
- Cicho Kochanie – uciszyłam ją, kładąc palec na jej ustach.
Popatrzyłam w jej piękne oczy i nie wytrzymałam. Pocałowałam ją. Poczułam przyjemne motyle w brzuchu i już wiedziałam, że właśnie tego brakowało mi przez cały wieczór – smaku jej warg i języka, który szybko zaczął baraszkować w moim. Złączyłyśmy się w namiętnym pocałunku na dłuższą chwilę. Nasze oddechy parowały na mrozie, otaczając nas białą, delikatną mgiełką. Zmarznięte dłonie mocno ściskały się i dotykały, ale serca były gorące jak zawsze. W końcu jednak nasze usta niechętnie się rozdzieliły.
- Chodź ze mną – szepnęłam.
Ania nic nie odpowiedziała i pozwoliła mi się podprowadzić pod same drzwi bloku.
- I co teraz? – spytała.
- Mają zepsuty domofon – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za klamkę.
Drzwi otworzyły się, wpuszczając nas, po czym cicho zamknęły za nami. Tu w środku było zdecydowanie cieplej niż na zewnątrz. Słabe żarówki dawały niewiele światła, ukrywając większość kształtów w przyjemnym półmroku.
- Gosia, co my tu robimy?
- Cicho...
Pociągnęłam ją mocniej ku sobie i znowu pocałowałam. Poddała się bardzo ochoczo temu pocałunkowi. Czułam jej zwinny język w swoich ustach, na wargach, zębach i na ...