1. Braterstwo cz. 11


    Data: 25.11.2024, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... czternastu. Mając gdzieś z tyłu głowy fakt, że jest już bardzo późna noc, zacząłem nawet współczuć Adzie, bo to oznaczało, że ta orgia trwa już kilka dobrych godzin i końca nie widać. Przy tylu ruchaczach, zanim zaspokoi ostatniego, to pierwszy już jest znowu gotowy! Wprawdzie pięciu już leżało pod skałą pochrapując, ale przecież mogą się obudzić i w każdej chwili wrócić do gry.
    
    Zindu szturchnął mnie, wskazując na wejścia do wąwozu. Aha, czyli jeszcze dwóch strażników. Nie mieliśmy żadnych szans. Jedyne na co mogłem liczyć, to że po tak intensywnej nocy, spędzonej na bzykaniu białej kobiety, wreszcie padną i zasną głębokim snem. Na razie się nie zapowiadało, bo kolejka do Ady była wciąż dość liczna. Wycofaliśmy się, aby nie patrzyć jak cipkę mojej dziewczyny demolują wielkie afrykańskie fiuty, a przy okazji też potrzebowaliśmy odpoczynku. Po powrocie do naszego źródełka ustaliliśmy dyżury – jeden z nas obserwuje porywaczy, pozostali śpią. Mbu stwierdziła, że najlepiej będzie, jeśli to ona obejmie pierwszą wachtę. Chętnie się zgodziłem, bo sam nie chciałem tego widzieć i nie cieszyło mnie też, że Mark był świadkiem jej i mojego upokorzenia. Zindu i Mbu raczej nie powinni mieć z tym problemu. Więc oni mieli czuwać jako pierwsi. Kiedy Mbu bezgłośnie oddaliła się od nas, już po kilku chwilach usłyszałem odgłosy świadczące o głębokim śnie moich towarzyszy. Ja niestety wciąż miałem przed oczami uradowaną buzię Ady i czarnego kutasa, który był powodem tej radości. Gdy tylko zamykałem oczy, ten diabeł wchodził przez jej usta, by za chwilę wycofać się, cały pokryty śliną. Drugi penetrował jej cipkę, z całą pewnością zalaną już niejednokrotnie przez dziesiątki innych kutasów. Byłem wściekły! Ale też niezwykle zmęczony. Pomimo koszmarnych obrazów, jednak usnąłem.
    
    Łapki i komentarze mile widziane
    
    Pozdrawiam
    
    0bi1
«12...4567»