O królewnie, która nie mogła spać (część 7)
Data: 09.01.2025,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... żołnierzy w mieście! Łucznicy!!!
Strażnicy stojący na murach rzucili się biegiem w stronę najbliższej baszty, w której znajdowały się łuki. Eduardo dobył broni i pobiegł w kierunku schodów prowadzących na plac, znajdujących się dopiero na drugim końcu długiego krużganka.
— Za mną! Kto ma broń, za mną!— wrzasnął, a kilku odważniejszych markizów i baronów niepewnie ruszyło za nim.
Duża grupa strażników z halabardami wypadła z pomieszczeń przy bramie wewnętrznej. Dwóch kolejnych biegło z drzwi od strony lochu. Napastnik ruszył w stronę królewny.
— Chronić królewnę!!! — krzyczał Eduardo, a w jego głosie po raz pierwszy słychać było przerażenie.
Starał się biec szybko, ale do schodów było jeszcze bardzo daleko. Ana Lucía była blada jak ściana. Oparła się o balustradę i zacisnęła na niej dłonie.
— Blanka uciekaj! — krzyczała, ale córka stała bez ruchu, wciąż obezwładniona przerażeniem.
Roberto z bijącym sercem obserwował, jak Bernardino powoli zbliża się do trzech strażników odgradzających go od królewny. Zamiast stawić mu czoła, zaczęli się cofać, a końcówki ich mieczy wyraźnie drżały. Roberto ruszył w stronę królewny. Sam nie wiedział po co, ale nie mógł dłużej tak po prostu stać bezczynnie. Król biegł coraz wolniej i dyszał coraz ciężej.
—
— wrzasnął. — Zatrzymajcie go!
Strażnicy zatrzymali się, a wtedy napastnik zaatakował. Ostatnia trójka była już trochę przygotowana na jego straszliwą szybkość i siłę. Odskoczyli do tyłu, cudem unikając ostrza. ...
... Roberto podszedł do królewny i stanął między nią a zbliżającym się Bernardino.
— Wasza Wysokość, proszę! — krzyknął głośno i pchnął ją lekko w stronę najbliższych drzwi.
Dziewczyna zamrugała, jakby obudziła się ze snu, potknęła się o krawędź czerwonej sukni i zrobiła kilka chwiejnych kroków w tył.
Bernardino widząc to, zapomniał o wszystkim i rzucił się w przód. W swoim szaleństwie spróbował przebiec pomiędzy strażnikami, zupełnie jakby widok uciekającej królewny odebrał mu resztki rozumu. Mężczyźni, mimo przerażenia zareagowali tak, jak zostali wyszkoleni. Trzy miecze wbiły się w ciało starego strażnika. W brzuch, udo i ramię. Stary mężczyzna stęknął, zatrzymał się i zachwiał. Strażnicy byli niemal zaskoczeni, że udało im się trafić straszliwego przeciwnika. Z niedowierzaniem patrzyli, jak czerwona krew barwi niebieski mundur.
Siedmiu gwardzistów z halabardami dobiegło od tyłu i stanęło w gotowości. Dwóch z mieczami dołączyło obok, dysząc ciężko. Dworzanie i mieszkańcy miasta, którzy do tej pory nie uciekli, zamarli w oczekiwaniu. Król, który przebiegł już połowę krużganka, dopadł do kamiennej barierki i oparł się o nią. Wszyscy z nadzieją obserwowali chwiejącego się i krwawiącego napastnika, otoczonego przez dwunastu rosłych strażników.
W tym momencie plamy krwi poczerniały i przestały się powiększać. Bernardino krzyknął z nieludzką furią. Brzmiało to jak kilka nakładających się na siebie okrzyków. Jak gdyby nie jedna osoba krzyczała, ale cały chór. Trójka ...