1. O królewnie, która nie mogła spać (część 7)


    Data: 09.01.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... pomyślał i zaczęło do niego docierać, jak ogromna odpowiedzialność spadnie na niego.
    
    Przyszył go dreszcz strachu i niepewności, a jego twarz zbladła.
    
    — Nie wiem, ja … nie mam pojęcia, jak być kapitanem! Co… co właściwie mam robić? — Zaczął plątać się coraz bardziej.
    
    Królewna, widząc jego nagły niepokój, podeszła bliżej i wyciągnęła dłoń, aby położyć mu ją na ramieniu. Zawahała się jednak, przypominając sobie, że otacza ich tłum i cofnęła szybko rękę.
    
    — To proste. Masz tylko być przy mnie dzień i noc. — powiedziała cicho, z zagadkowym uśmiechem.
    
    Serce nowo mianowanego kapitana zabiło szybciej. Sposób, w jaki królewna wypowiedziała te słowa, wzbudził w nim dziwną ekscytację, która zaczęła rozpraszać jego niepokój.
    
    — Ale … muszę też wydawać rozkazy innym, dopilnować ich zadań …
    
    — Spokojnie. Poradzisz sobie. — zapewniła go, patrząc mu w oczy — Pomogę ci. A Juanita poprosi Javiera o wskazówki.
    
    Roberto odetchnął głęboko, czując się trochę lepiej. Uśmiechali się do siebie przez chwilę w milczeniu, a dookoła biegali służący i strażnicy. W pięknych ciemnozłotych oczach Roberto widział wyraźnie ślad przeżytego koszmaru. Błyszczały wesołą wdzięcznością, ale nie były już aż tak beztroskie, jak wcześniej. Serce ścisnęło mu się boleśnie.
    
    Muszę ją lepiej chronić. — postanowił. Taka sytuacja nie może się więcej powtórzyć! Muszę zrozumieć, co się stało. Dlaczego Bernardino? Co to za energia pomogła mi w walce. Skąd wziąć jej więcej?
    
    Roberto stał pogrążony w ...
    ... rozmyślaniach, a Blanka spojrzała w dół i podniosła z ziemi swój miecz. Piękne niegdyś ostrze było całe poszczerbione i pokryte głębokimi rysami. Zmarszczyła brwi i spojrzała z gniewem na Roberto.
    
    — Zniszczyłeś mój miecz! — krzyknęła z udawaną pretensją. — Czy wiesz, ile on kosztował!?
    
    Zdziwiony Roberto po raz kolejny otworzył usta.
    
    — Przecież nie mogłem słabiej blokować Wasza Wysokość! Jego ciosy… — zaczął się tłumaczyć, ale przerwał, kiedy królewna się roześmiała.
    
    Jak cudownie brzmiał jej śmiech! Ignorując ból mięśni, skrzyżował ręce na piersiach i uśmiechnął się łagodnie.
    
    — Nieładnie tak sobie stroić żarty ze swojego obrońcy, Pani! — upomniał ją.
    
    Królewna wzruszyła ramionami.
    
    — Jeśli mam wytrzymać zapach obrońcy dzień i noc, potrzebuję naprawdę dużo żartów!
    
    Roberto pokręcił głową i zmrużył oczy.
    
    — Od dziecka ciężko pracowałem, by szlachetnie urodzeni mieli zawsze gotowego i czystego konia na przejażdżkę. — Ukłonił się. — Zapach stajni jest moją dumą!
    
    Królewna uniosła brwi w podziwie.
    
    — To bardzo ciekawe. Tytuł szlachecki i od razu twój język zrobił się bardziej cięty!
    
    — A ja nie sądziłem, że nos Waszej Wysokości stał się tak wrażliwy.
    
    Roberto nie rozumiał, jak to możliwe, że po tych strasznych wydarzeniach rozmawia im się tak swobodnie. W tym momencie Blanka zauważyła, że królowa Ana Lucía bacznie ich obserwuje. Królewna spoważniała i wyprostował się z godnością.
    
    Don Roberto, jeszcze raz dziękuję! Do zobaczenia! — powiedziała głośno i ...
«12...161718...31»