O królewnie, która nie mogła spać (część 7)
Data: 09.01.2025,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... do Blanki.
— Wasza Wysokość, oskarżony odpowiada sam, nie ma potrzeby…
— Ależ Don Alfonso! — przerwała mu księżniczka surowym tonem. — Czy naprawdę oczekiwał pan, że stajenny będzie bronił się samodzielnie? Chłopiec przecież nie zna prawa! Od dziecka ciężko pracował, by szlachetnie urodzeni mieli zawsze gotowego i czystego konia na przejażdżkę.
Twarz Roberto rozpogodziła się, kiedy słyszał pewny i stanowczy głos Blanki i jej trafne argumenty. Prowadzący za to poczerwieniał.
— Oskarżony mógł poprosić o obrońcę!
Królewna przechyliła głowę i zmrużyła oczy.
— A czy ktoś mu o tym powiedział? — Założyła ręce na piersiach. — Czy raczej ktoś liczył na szybkie przyznanie się do winy?
Don Alfonso umilkł, kiedy stało się jasne, że próbował jak najszybciej zakończyć proces. Rozległy się niezadowolone szmery.
— Dobrze więc! — krzyknął zirytowany mężczyzna. — Oskarżony Roberto Caballero, czy zgadzasz się, by w twojej obronie mówiła Jej Wysokość księżniczka Blanka Federica Victoria Antonia de la Luz?
Stajenny z entuzjazmem pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko.
— Tak! — odpowiedział, czując, że wraca mu odrobina nadziei.
Patrzył z zachwytem na królewnę, a ona zwróciła się w stronę króla i dworzan na krużgankach.
— Roberto nie tylko jest niewinny! — krzyknęła donośnie jasnym głosem. — Należy mu się wdzięczność za uratowanie mnie i całego królestwa!
Rozległy się zdziwione szmery i zaskoczone okrzyki. Król z wściekłości jeszcze bardziej poczerwieniał, ...
... ale królowa Ana Lucía wpatrywała się w córkę z podziwem i zaskoczeniem.
Królewna obróciła się znów do prowadzącego i sędziów na ławie.
— Odpowiem na każdy zarzut — powiedziała z ukłonem pełnym gracji.
W twarzy Don Alfonso nie było już cienia znudzenia ani pogardy. Zmarszczył brwi i zacisnął usta. Rozpoczął chłodną mowę oskarżycielską, pełną wykalkulowanych argumentów i dokładnych opisów złamanych praw.
Roberto zgubił się już po pierwszym zdaniu i przestał słuchać. Zapatrzył się na piękną królewnę, a jego rozmarzone spojrzenie błądziło po całej jej postaci. Królewna wyglądała na bardzo zaskoczoną faktem, że to Don Alfonso wygłasza mowę. Stajenny nie wiedział, dlaczego jest to zaskakujące, czy to dobrze, czy źle. Był pewien jednego: Blanka wyglądała uroczo, kiedy była tak skupiona! Jej oczy o barwie ciemnego złota błyszczały przenikliwie, kiedy uważnie słuchała. Jej głowa była delikatnie uniesiona, błyszczące usta napięły się w skupieniu, a słodkie dziurki w nosie drżały w przyśpieszonym rytmie oddechu.
Ona jest aniołem. Nie może być inaczej — myślał Roberto, nie zdając sobie sprawy, że otworzył buzię i z taką miną nie wygląda zbyt mądrze.
Kiedy szlachcic zakończył swoją przemowę, dziedziniec znowu wypełniły przytłumione rozmowy, tym razem pełne oburzenia i gniewu. Stajenny rozejrzał się i zauważył dziesiątki pałających nienawiścią oczu wpatrzonych w niego. Zaniepokojony spojrzał na królewnę, a ona pogrążona w myślach dotykała palcem swoich warg.
— Głos ma ...