-
Pokój schadzek
Data: 04.03.2019, Autor: andrewboock, Źródło: Lol24
... przez wąski korytarz i szarpną za klamkę. Wbiegł do pokoju rozglądając się wokół z uśmiechem na twarzy. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to dziewczyna... dziewczyna siedząca z założonymi nogami i trzymająca w dłoniach otworzoną książkę. Spojrzała na niego zaskoczona oddychając głęboko. Przesunął wzrok na chłopaka, który zajmował miejsce przy komputerze. Obije byli ubrani, lecz posiadali czerwone wypieki na policzkach i oddychali głęboko. - Dzień dobry panie Dobbs - powiedziała dziewczyna kładąc dłoń na klatce piersiowej. - Coś się stało? Wicedyrektor zamrugał powiekami, a uśmiech spełzł mu z twarzy. Uczniowie siedzieli grzecznie ucząc się w pokoju dla czwartoklasistów. Pomieszczenie było wysprzątane i spełniało swoje przeznaczenie, którym wyznaczyła rada pedagogiczna szkoły. - Nie, nic panno Lewis - odparł wicedyrektor odwracając się na pięcie, ale nie odrywał wzroku od dyszących uczniów. Poczuł, że policzki zaczerwieniły się, a na plecach czuł spojrzenie zdezorientowanych uczniów. Wygłupił się na ich oczach i słyszał w uszach szyderstwa, które wymyślali na jego temat. Nie był w stanie przyłapać ich na gorącym uczynku, a wiedział, że odbywają się tu schadzki. Wykrzywił usta w krótkim wymuszonym uśmiechy i odwrócił się na pięcie. Wyszedł z pokoju wściekły, ale nie dał tego po sobie poznać. Nie mógł sobie pozwolić na niszczenie reputacji jego i co najważniejsze szkoły. Wskakiwał energicznie kolejno na stopnie nie zauważył ucznia, który starał się przemknąć ...
... obok, ale bark wicedyrektora zatrzymał go. Trącił ramię nastolatka, a z dłoni wypadł przedmiot, który uderzył głucho o betonowe podłoże. Pan Dobbs gwałtownie przekręcił głowę, aż trzasnęło kilka kręgów i zobaczył odbijającego się od stopni czarnego pilota. Rzucił się w jego kierunku podobnie jak uczeń, lecz był szybszy. Chwycił go zdeterminowany potrącając chłopaka, który upadł na ziemię krzywiąc się z bólu. - Mam! - wrzasnął triumfalnie wznosząc w górę swoją zdobycz. - A co to, panie Bradford? Nastolatek zbladł patrząc na pilota w dłoni nauczyciela, który szczerzył zęby. Wyglądał jak obłąkany szaleniec gotów zrobić wszystko by osiągnąć swoje zamiary. - Narzędzie, którym powiadamiam kolegów, że pan nadchodzi - powiedział obniżając głos do pisku naśladując swojego podopiecznego leżącego na podłodze, a jego twarz zrobiła się czerwona z wściekłości, a z kącików ust toczyła się ślina. Chłopak nie mógł oderwać wzroku od obłąkańczych oczu nauczyciela. - Teraz poczekamy chwile - dodał wracając do normalnego tonu. Odwrócił spojrzenie od ucznia, ale czuł na sobie jego wzrok. Dał się ponieść emocją, które w nim się kotłowały. Pragnął wpaść z marszu do pokoju i nakryć nastolatków w dwuznacznych pozycjach. Zerknął na ucznia leżącego nadal na podłodze przyglądającego mu się z przerażeniem. Pan Dobbs zrobił krok naprzód w stronę drzwi prowadzących do pokoju rozpusty. Wziął głęboki oddech, a szaleńczy uśmiech sam wkradł się na jego twarz. Pchnął gwałtownie klamkę, która ustąpiła ...