-
Origami
Data: 17.08.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... parzeni spojrzeniem zwężonych oczu w popłochu nie uciekają wzrokiem. Kiedyś myślałem, że to tylko zakładana na towarzyskie potrzeby maska. Gra pozorów, w której przyjmowała dominującą postawę, żebym ani na chwilę nie zapomniał, kto tu jest starszy i bardziej doświadczony. Z czasem przekonałem się, że Emi po prostu taka jest. Nigdy nie daje sobie dmuchać ani w kaszę, ani niestety w nic innego. Jakby na dowód, z hukiem stawia szklankę na moim stoliku. Nie przejmuje się rozlanym kompotem, który spływa na podłogę po wypłowiałej ceracie. Zdejmuje skórzaną kurtkę i razem z torebką przewiesza przez krzesło. Przerzuca do przodu długie po pośladki włosy, żeby ich nie przysiąść, a zaraz po zajęciu miejsca teatralnie zakłada nogę na nogę. Jej udko lepsze jest nawet niż udko z kurczaka, ale nie dlatego przełykam ślinę, a przez podkreślone czarnym cieniem wrogie oczy oraz zaciśnięte usta, spomiędzy których w każdej chwili może wyskoczyć wąziutki język jadowitej żmii. – Dlaczego to zrobiłeś? – Jej głos jest zimny jak lód. – Nie wiedziałem, że przychodzisz do Boba. – Zazwyczaj wybieram miejsca, w których podają jedzenie. Spogląda z obrzydzeniem na resztki mojego panierowanego kapcia. Milczę. – Dlaczego. To. Zrobiłeś – wydusza przez zęby. – Żeby pokazać ci, że wcale nie jesteś jedyną aktorką naszych sesji. – Moje wyuczone słowa brzmią wyjątkowo nienaturalnie. Pilnie muszę coś dodać: – Żebyś zaczęła mnie szanować. – Żaden facet nie może liczyć u mnie na równie ...
... wiele respektu, Grzegorz. Pytająco unoszę brew. Jest wyraźnie niezadowolona, że musi mi tłumaczyć. – Idąc do łóżka z przeciętnym mężczyzną, mam trzydzieści procent szans na orgazm. W twojej profesji chodzi o uchwycenie tej jednej, ulotnej chwili. Sam raczej nie doceniłbyś aparatu, który zapisuje co trzeci obraz – mówi dalej. – Z kobietą jest nieco lepiej, szanse wynoszą około pięćdziesięciu procent. Natomiast sznurki… – …Nigdy nie dadzą ci orgazmu. – To prawda, ale nic nie może się równać z tą utratą kontroli. Tym poczuciem, że jest coś silniejszego od ciebie. Wierz mi, udana sesja zapewnia bardziej intensywne doznania od skoku na bungee. Niestety, nikt nie robi tego równie dobrze, co ty. Wietrzę podstęp, bo nie pamiętam, żeby kiedykolwiek była dla mnie równie miła. Odchylam się na krześle i już mam powiedzieć coś wrednego, kiedy kolejne elementy układanki trafiają na swoje miejsca. Zaczynam ją rozumieć. Emi ma dwadzieścia osiem lat, niewątpliwie znajduje się w szczytowej formie. Patrząc na jej egzotyczne rysy, ze smutkiem stwierdzam, że być może nigdy nie będzie równie piękna co dziś ani równie silna co wczoraj. Jest gotowa przenosić góry, ale teraz, a nie za miesiąc, rok czy dwa, kiedy zbuduje z kimś równie bliską relację. Choć to ja dzierżę sznurki, emocjonalnymi więzami spojeni jesteśmy oboje. Potrzebuję Emi, tak jak ona potrzebuje mnie. Trochę mi wstyd, bo jak zwykle gorzej rozumiem zachodzące między nami niuanse, ale zarazem po stokroć bardziej cieszę się z ...