1. Na pokuszenie: Wesele


    Data: 06.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... spodenki a potem zaczęłam ssać zapamiętale, aż zrobił się twardy. Niewiarygodnie twardy. Językiem pieściłam każdą część jego męskości, od jąder i nasady po rozgrzaną moim oddechem żołądź. Potem Kuba wziął mnie na kuchennym stole, zrzucając wcześniej wszystko co na nim leżało. Rozkrzyżował moje nogi, a jeśli zauważył, że nie mam pod sukienką majtek, nie zwrócił na to uwagi. Wszedł we mnie mocno, brutalnie.
    
    - Rżnij mnie kochanie! - zawyłam — Wypierdol mnie jak dziwkę!
    
    Narzeczony wytrwale penetrował każdy zakamarek mojej ciasnej szparki. Nasze oddechy się zrównały. Obrazy z filmu mieszały się z rzeczywistością, a ja czułam się... wyzwolona. Gdy orgazm przeszył moje ciało, był tak intensywny, że przez moment straciłam dech w piersiach.
    
    - Wow - wydyszał później Kuba, głaszcząc moje włosy. - Co w ciebie dziś wstąpiło?
    
    - Sama nie wiem - odpowiedziałam, wtulając się w jego ramiona. Ale wiedziałam. O tak, wiedziałam doskonale.
    
    Całą noc nie mogłam spać. Leżałam, gapiąc się w sufit i wyobrażając sobie wszystkie możliwości. Sto milionów dolarów... Co mogłabym z nimi zrobić? Kupić wszystko - dom, samochody, podróże. Willa z basenem na Karaibach? Czemu nie. Sława? Kariera? Świat stałby przede mną otworem.
    
    Ale rankiem, gdy przeglądałam stare zdjęcia w albumie, zatrzymałam się przy fotografii babci. Jej uśmiech, taki ciepły, taki pełen życia... A potem ten okrutny wyrok. Rak piersi. Tak samo jak u cioci Marysi.
    
    Mama Kuby opowiadała mi kiedyś o swojej siostrze - też ...
    ... nowotwór. A ostatnio nasza sąsiadka, zaledwie trzydzieści lat...
    
    Wieczorem siedziałam na balkonie, patrząc na zachodzące słońce. Wzięłam głęboki oddech i wystukałam jego numer.
    
    - Długie, zdrowe, szczęśliwe życie - wypaliłam, gdy tylko odebrał. — Dla mnie, mojego narzeczonego i naszych dzieci. Żadnych chorób, żadnego raka. Nigdy. — Przełknęłam ślinę. — Co musiałabym za to zrobić?
    
    Cisza w słuchawce wydawała się ciągnąć w nieskończoność. A potem usłyszałam jego głos, głębszy i poważniejszy niż kiedykolwiek:
    
    - Zdrowie i życie... to największa wartość, prawda? - W jego tonie było coś niepokojącego. - Ale też największa cena.
    
    Cisza w słuchawce była tak długa, że przez moment myślałam, że się rozłączył.
    
    - Znam odpowiedź - powiedział w końcu - Ale to jeszcze nie czas. Czekaj na mój telefon.
    
    Czekałam. Jeden dzień. Drugi. Trzeci. Próbowałam dzwonić, ale słyszałam tylko automatyczną sekretarkę: "Abonent czasowo niedostępny..."
    
    Co mogło być warte życia bez chorób i przedwczesnej śmierci? I dlaczego sama myśl o tym sprawiała, że czułam dreszcze na plecach?
    
    Pierwszy tydzień września, a upał jak w lipcu. W kościele przynajmniej było chłodno. Kuba wyglądał świetnie w garniturze, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać, ściskając bukiet róż.
    
    Przysięga małżeńska. Obrączki. Pierwszy pocałunek jako mąż i żona - szybki, bo przecież jesteśmy w kościele.
    
    Dworek pod Lipami powitał nas jak należy - szampan, płatki kwiatów, życzenia. Pierwszy taniec poszedł nam idealnie, ...
«12...456...12»