-
Na pokuszenie: Wesele
Data: 06.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... chociaż na próbach bywało różnie. Tort, prezenty, goście krzyczący "gorzko!". Mama ocierająca łzy. Tata dumny jak paw. Wszystko było idealne. A potem, tuż po oczepinach, poczułam wibrację telefonu w torebce. Ten numer. Znałam go na pamięć, mimo że nie dzwonił od tygodni. - Przepraszam na moment - szepnęłam do Kuby, który właśnie wznosił kolejny toast z kolegami. Chłodne, nocne powietrze uderzyło mnie w twarz, gdy wyszłam na zewnątrz. - Słucham? - Mój głos drżał. - Długie szczęśliwe życie bez chorób i problemów - jego głos był spokojny jak zawsze. — Wciąż zainteresowana? Przełknęłam ślinę. - Co musiałabym zrobić? - Trzy osoby. Mężczyźni. Jednocześnie. W sukni ślubnej. Na twoim weselu. Zamrugałam. - Nie rozumiem. - Rozumiesz. Oparłam się o ścianę, żeby nie upaść. - Żartuje pan? Za kogo pan mnie uważa?! - To moje wyzwanie. Masz czas do drugiej w nocy. Kolejnej okazji nie będzie Rozłączył się. Wróciłam do sali na miękkich nogach. Kuba śmiał się głośno z żartu kolegi, jego krawat był już poluzowany, pierwsze guziki koszuli rozpięte. Nawet na mnie nie spojrzał. Długie, szczęśliwe życie bez chorób. Ta myśl wracała jak natrętna mucha. Długie, szczęśliwe życie w zamian za... Zerknęłam na zegarek. 1:52. Osiem minut Czułam rosnącą wilgoć między udami. To było złe. Tak bardzo złe. - Muszę się przewietrzyć - mruknęłam, chociaż nikt nie słuchał. Zanim wyszłam dla kurażu wychyliłam dwa kieliszki. Nigdy nie miałam ...
... mocnej głowy. Może to i lepiej. Na parkingu zobaczyłam ich — mój szef Nowakowski, Andrzej z marketingu i Tomek z IT. Palili papierosy, rozluźnieni po kilku drinkach. - O, pani młoda! - zawołał Nowakowski z uśmiechem. Podeszłam bliżej, czując jak suknia szeleści przy każdym kroku. Moje serce biło jak oszalałe. - Piękna ceremonia - pochwalił Andrzej. - Tak - odpowiedziałam, czując suchość w ustach. - Poczęstujecie mnie papierosem? Stojąc z nimi na parkingu i paląc, nie mogłam się skupić. Przypomniałam sobie, jak Nowakowski gapił się na mnie w biurze, gdy zbierałam te spinacze... ten film w parku... Robiło mi się gorąco od samego patrzenia na nich. To było złe. Przecież przed chwilą przysięgałam Kubie przed Bogiem. Ale... już nie chodziło o zdrowie i długie życie. Najgorsze było to, że podniecała mnie sama myśl o zdradzie. Tu, na własnym weselu. „ Co się ze mną dzieje?” pomyślałam, rozglądając się nerwowo. Parking tonął w ciemnościach, a odgłosy wesela wydawały się odległe i nieistotne. Nikt by nie zauważył... Nikt by nie wiedział... "Jesteś nienormalna, Emilia," skarciłam się w myślach. "To twoje wesele. Opamiętaj się." - Przepraszam panów - wydusiłam z siebie, rozdeptując niedopałek - Muszę... muszę wracać do gości. Odwróciłam się, zostawiając ich na parkingu. Szłam szybko w stronę dworku, próbując skupić się na muzyce dobiegającej z sali. Na Kubie. Na naszym pierwszym tańcu. Na przysiędze. I wtedy, w połowie drogi, przypomniały mi się słowa ...